Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III
Cytat:
Napisane przez tigrinha
Zaczęłam od spisania wszystkich, nawet bardzo trudnych, ale teoretycznie przynajmniej możliwych rzeczy, które przyniosłyby mi satysfakcję gdyby mi się udały i na które nie jestem za stara, za głupia, za niska, za gruba czy cokolwiek. Mam już ok 10 podpunktów, kolejnym etapem będzie wyznaczenie sobie codziennie czasu, choćby 15min na przybliżanie się do tego celu nawet jeśli to miałoby być pół mikrona  Co ciekawe, na początku wydało mi się, że te moje marzenia są jakieś takie smutne i skromne, że nie nadawałyby się nawet żeby o nich napisać na fb, że są nic nie warte, a o innych większych rzeczach nawet nie mam co marzyć i dopiero gdy konkretnie sobie wyobraziłam jakbym się czuła gdyby to było "już", to zdałam sobie sprawę, że praca w NY wcale nie byłaby czymś większym od tego co ja bym chciała. (A chciałabym na przykład umieć kiedyś choć w połowie tak pięknie zatańczyć tą choreografię, którą już tu kiedyś wrzucałam jako model absolutnego piękna: http://www.youtube.com/watch?v=Luz5g-doa34). Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł? Jeśli tak, to kto i dlaczego? Co mi z tego przyjdzie, czy poza krótką satysfakcją przyniesie mi to trwałe zadowolenie?
|
Też ostatnio kupiłam sobie mały, ładny notesik Wypisałam sobie w nim najważniejsze priorytety. Zgodnie z radami z pewnego bloga, rozpisałam swoje cele na 5 najważniejszych projektów. Te długoterminowe i rozpisałam mniej więcej, co muszę robić, żeby te projekty zrealizować. Szczegółowo zajmę się tym po sesji, ale mam zamiar notesik mieć zawsze przy sobie i w razie, gdyby mi coś przyszło do głowy, szybko zapisywać 
Co do drugiego etapu- ja od zawsze mam z tym problem. Jest pewna grupa ludzi, na których opinii zależy mi czasem za bardzo. Muszę nad tym intensywniej popracować. Ja chcę myśleć o sobie dobrze, chce być przekonana, że moje wybory są słuszne. Mogę brać czyjeś zdanie pod uwagę ale nie chcę, żeby to miało tak wielki wpływ na mnie, jak teraz Bo nie wypada, bo za późno, bo jak to tak.
Cytat:
Napisane przez Joanna XL
Mam ostatnio poczucie że moje życie jest dosyć miałkie ... intelektualnie, ale też kulturalnie, emocjonalnie itd ... Skupiam się ostatnio na fizyczności i jest to ciekawe (pierwszy raz w życiu na tyle dokładnie poznaje moje ciało, zaprzyjaźniam się się z nim - relacja przestaje być negatywno-roszczeniowa) ... Z drugiej strony to nie do końca jestem ja ... Dobrze choć ze coś tam czytam (choć ostatnio samą rozrywke) i dziubie niemiecki - powiedzmy że jest to jakaś minimalna stymulacja intelektualna ...
Ciekawe czy uda mi sie kiedyś wypracować równowagę w której nie zaniedbuje żadnego z elementów
A w ogóle to miałam dobry dzień -już drugi z kolei - czyżby seria ? 
|
Też mi brakuje "odchamiania się" w życiu mym marnym Staram się więcej czytać, ale chciałabym częściej wychodzić, na wystawy, wernisaże, kina, teatr itp. Dzieje się mnóstwo w mieście Kraka, a ja kompletnie z tego nie korzystam Źle mi z tym i nie wiem z której strony mam to ugryźć - po prostu wyjść z domu, wiem, ale o dziwo to nie jest takie proste. Dlatego to właśnie też jest jeden z moich głownych "projektów" na najbliższy rok.
I gratuluję dobrego dnia, oby tak dalej 
Cytat:
Napisane przez inga86
Ja też chcę zaczynać dzień ćwiczeniami  Nawet mi się to udawało przez pewien czas, teraz się boję wrócić, bo boję się frustracji, która mnie czeka, ale z drugiej strony jest to mój priorytet w życiu...
Super, to jest nas 2  Pisz co myślisz, bo też inaczej jest jak się dyskutuje, różne osoby na co innego zwracają uwagę, a czytając samemu coś może umknąć.
|
To od kiedy zaczynamy poranne ćwiczenia? 
Z książką to pewnie zacznę po sesji. Przez najbliższy tydzień będę miała urwanie głowy. Ale jak się egzaminy skończą, to napiszę 
Cytat:
Napisane przez tigrinha
Co do pierwszego pytania, to chodziło mi o ustalenie jak bardzo mi zależy na opinii innych ludzi, w jakich sytuacjach daje mi to pozytywną motywację, a w jakich przestaje mieć sens. Przyszło mi to do głowy, gdy ta koleżanka ze Stanów zapytała się mnie co słychać. Jedyne co mi przyszło do głowy żeby jej odpisać, to że bez większych zmian, no bo faktycznie czym tu się chwalić? "Pensją" poniżej średniej krajowej? Nową grupą z hiszpańskiego? Jednodniową wycieczką do Poznania? (choć, mówiąc nawiasem, Poznań - a dokładniej Jeżyce bo prawie tylko tam byłam - jest prześliczny). Wiem, że postawienie sprawy "za co chciałabym być podziwiana?" może się wydawać trochę kontrowersyjne, no bo przecież w życiu chodzi o to, żeby być sobą, robić swoje i nie oglądać się na innych, ale jednak "kłuje" mnie myśl, że ktoś mnie może uznać za smutnego nieudacznika, który nic sensownego nie osiągnął, nie zobaczył, nie zrobił. No i - ja chyba jestem okropnie nieambitna, tak naprawdę to chciałabym prowadzić bezstresowe życie, spotykać się ze znajomymi i dobrze z nimi bawić, czytać fajne książki, mieć kota, móc zajmować się tym, co mnie akurat zainteresuje i raz na jakiś czas pozbierać muszelki na plaży. Ale gdzieś się czai pytanie - a może stać mnie na więcej? Może wypadałoby się zastanowić i odważyć? Mimo wszystko rodzi się we mnie bunt na myśl, że inni mogą mnie uważać za szarego przeciętniaka i chciałabym w końcu wiedzieć, czy bunt ten jest na tyle silny żebym poświęciła trochę czasu i świętego spokoju na to, żeby chociaż spróbować innym "pokazać", czy może jednak zbyt mało mi na tej opinii zależy. Chciałabym wiedzieć jak jest.
Padam na ryjka, więc na resztę postów odpiszę już jutro. Buziaki dobranocne!!!
|
A ja bym takie życie właśnie chciała mieć Dokładnie, i tego kota
Też mam czasami takie wrażenie. Moje koleżanki wyjeżdżają na wymiany, pracują w wolontariacie, są aktywne, mają o czym opowiadać. A ja? Nic się u mnie nie dzieje.. Ale nie wiem, czy chęć pochwalenia się, czy wzbudzenia jakiegoś podziwu, czy zazdrości u znajomych, to dobra motywacja do zmian.
__________________
|