Witam. Chciałabym się poradzić, otóż mam problem z byłym chłopakiem.
Rozstaliśmy się kilka miesięcy temu przez straszną bzdurę i w zasadzie, żadne z nas nie podjęło jakiejś próby rozmowy, czy wyjaśnienia. On po prostu uznał, że to koniec, a mi życie zaczęło się totalnie walić na niemal każdej płaszczyźnie (pobyt w szpitalu, poważna choroba, matura itd.) i poza kilkoma wiadomościami, w których starałam się mu wytłumaczyć całe zajście, to nawet nie miałam jak się z nim skontaktować.
Po około 3 miesiącach od rozstania spotkaliśmy się przypadkowo, jednak nasza krótka wymiana zdań zamieniła się w awanturę. Myślałam, że będziemy w stanie sobie spojrzeć w oczy i porozmawiać jak znajomi, on jednak zaczął wracać do tematu naszego rozstania. Zaproponowałam abyśmy umówili się na spokojnie i przedyskutowali ten temat, ponieważ jak się okazuje oczernia mnie on o rzeczy, których w ogóle nie zrobiłam. Wtedy usłyszałam od niego, że jemu już nie zależy, nasz związek jest zakończony i nie obchodzą go moje wyjaśnienia, bo i tak nie uwierzy, przecież przez 3 miesiące mogłam sobie ułożyć ładną bajeczkę, a on kłamstw nie będzie słuchać.
Nie kontaktowaliśmy się znów przez kilka tygodni jednak nadszedł dzień jego urodzin, wysłałam mu życzenia i dodałam, że mam nadzieję, że u niego wszystko w porządku. O dziwo udało nam się wymienić kilkoma smsami i było naprawdę miło. Żalił mi się w nich między innymi, że jestem kolejną kobietą, która go zraniła, że teraz się z nikim nie spotyka oraz, że prędko się z nikim nie zwiąże. Ja też powiedziałam, że ostatnio nie było mi łatwo przez te wszystkie problemy, ale powoli wychodzę na prostą. Możliwe, ze w którymś momencie mógł zrozumieć moją wiadomość, że mi nadal na nim zależy.
Po około 2 dniach od naszych smsów moja przyjaciółka powiedziała mi, że mój były do niej napisał. Niby zwykła rozmowa na stopniu koleżeńskim, jednak później zaczął pisać codziennie, proponować spotkania do restauracji, kawiarni, kina… Po jednym z takich spotkań bardzo nalegał, aby iść do niej do mieszkania, gdy ta odmówiła, to przez pół nocy dostawała smsy, czy jest jakaś szansa aby wysłała mu swoje „gorące zdjęcia”.
Zaskoczyła mnie jego postawa, bo jeśli miałabym mu coś do zarzucenia, to na pewno nie brak szacunku do kobiet. W naszym związku to on był tym, który wszystko tonował w sprawach łóżkowych, przeciągał, mówił, że nie chce się spieszyć, ja byłam dziewicą i wiem, że bardzo to było dla niego ważne. Wszystko to wyglądało jakbym ja była bardziej napalona od niego. Niejednokrotnie mówił mi „kochanie, po ślubie” choć sam nie był prawiczkiem. Ugiął się dopiero po około pół roku.
Kolejną rzeczą, którą mnie zaskoczyła, to to, ze wybrał akurat moją przyjaciółkę. Znali się oni od bardzo dawna i zawsze miał on o niej nie najlepszą opinie. Po prostu jest ona typową imprezowiczką, która chodzi na imprezy i całuję się z kilkoma mężczyznami jednego wieczoru, czasem akcja kończy się nawet w łóżku (lub dyskotekowej toalecie). Obecnie jest w ciąży z chłopakiem, który ją zostawił, planuje jednak ciężę tę usunąć, bo „nie wytrzyma 9 miesięcy bez imprezowania”. Mój były uwielbia dzieci, już od dawna marzy by zostać ojcem i na pewno tego rozwiązania też nie popiera.
Mojemu byłemu nigdy nie odpowiadał jej charakter, wiele razy prosił mnie, żebym zakończyła tę znajomość, bo nie podoba mu się ona. Co więcej mój były NIGDY nie pije alkoholu, nienawidzi imprez i tego typu kobiet.
Ale mimo to nadal do niej pisze. Jak on to bardzo ją kocha, jak mu zależy, jak bardzo jej potrzebuje, przy okazji wtrącając coś o seksie, czy nie zrobiłaby dla niego „lesbian show” itp. Jak wspomniałam w stosunku do mnie nigdy taki nie był, dopiero po pół roku nasz związek nabrał rumieńców, a tu widzę, że z moją przyjaciółką od razu ostro zaczyna.
Wczoraj umówiłam się z moją przyjaciółką, bo poprosiła mnie o pomoc w napisaniu kilku dokumentów. Nasze spotkanie wypadło dość nagle, a jak się okazało była umówiona z moim byłym już od kilku dni… więc przyszła na spotkanie z nim! Ona proponowała kilka razy przesunięcie spotkania na inny dzień, ale to on nalegał.
Oczywiście udawał, że mnie kompletnie nie zna. Nawet się nie przywitał. Siedział i nie odrywał wzroku od mojej przyjaciółki. Co chwile nam przeszkadzał, bo przecież musiał skomentować jej urodę, jak pięknie się dziś ubrała itd.
Moja przyjaciółka ma do niego stosunek dość chłodny. Stopuje go co chwile, nawet mówi mu, że wie, że spotyka się z nią tylko dlatego, żeby zrobić mi przykrość. Nie ukrywa, że nie jest zainteresowana związkiem, lubi go, ale co chwile powtarza że „możemy się tylko kolegować”, momentami jest wręcz bardzo chamska dla niego, komentuje to, że nie ma on jej nic do zaoferowania, nie jest bogaty itd., ale on nie daje za wygraną i mówi „Ale ja Cię chcę!!!”, „Naprawdę mi na Tobie zależy!”. Wczoraj byłam świadkiem takiej rozmowy między nimi.
O co mu może chodzić? Może dodam jeszcze, że przed tym naszym spotkaniem, oni bardzo dużo o mnie rozmawiali. Mój były mówił jak bardzo mu na mnie zależało i jak bardzo go cała ta sytuacja zraniła, moja przyjaciółka, jako że zna całą sytuacje, uświadomiła mu, że rzeczy o które on mnie osądza są wyssane z palca … ale on nie wierzy… Natomiast w jednej z rozmów wygadał się na mój temat „Myślę o niej cały czas… ale to już koniec”.
I co ja powinnam zrobić w takiej sytuacji?
O co mu może chodzić? Naprawdę mu na niej zależy, czy po prostu pogrywa sobie ze mną? Nie mam pojecia jak zachowywać się w takiej sytuacji gdy siedzimy we trójkę, a on ją komplementuje i siedzi wpatrzony jak w obrazek. Zależy mi na nim. Nadal. Mimo wszystko. Ale nie wiem czy jest sens skoro on może naprawdę ją kocha? Ale czemu sobie o niej przypomniał dopiero w momencie, gdy wyczuł, że mi jeszcze na nim zależy?