Ja też nie płaczę przy ludziach. Wstydzę się swojej bezsilności. Staram się być twarda, bo wiem, że tata chce mnie nauczyć jeździć, ale po prostu taki mam "charakter histeryczki" i niskie poczucie własnej wartości i swoich możliwości ;-)
Co do policji i strachu przed nią: ja stresuje się nawet przed kontrolą biletów w tramwaju, mimo, że zawsze mam bilet. Jak mijam strażników miejskich to też ciśnienie 150/100, a grzecznie ide sobie chodniczkiem! Dla mnie najgorsze nie jest to, że zablokuje pół pasa ruchu, ale to, że zatrzyma mnie policja na rutynową rontrolę bez podania przyczyny, albo tylko grzecznie zwróci mi uwagę, że coś źle zrobiłam.
Za jakąś godzinę wychodzę z domu zawieść rodziców do dziadków. Droga dobrze mi znana (jeździłam tam od narodzin) ale długa jak dla świeżaka- 50km

i po drodze ekspresówka, dużo rond i przeciskanie przez centrum. Co dziwne, najgorsze jest to ostatnie, a ekspresowa to sama radość

Muszę przezwyciężyć stres!