Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 5 704
|
Dot.: Bo motor masz w pralce, MOTOCYKL między nogami 2 :D
Jestem
Od razu zaznaczam, że niestety nie jeździłam kawą, na razie siedziałam sobie na niej i przymierzałam się, kręciłam kierownicą i takie tam
Robiłam dzisiaj slalom szybki z omijaniem przeszkody 50km. Oczywiście musiałam nawracać na tym wjeździe pod górkę, ale dzisiaj lepiej mi szło niż ostatnio. Przed samym skrętem zmieniłam z 2 na 1 i lekko podparłam się nogami przy nakręcaniu. Omijanie przeszkody całkiem spoko, ale nie miałam tych 50km. Miałam coś 42 albo 44 km (nie pamiętam dokładnie). Ale zawsze coś ponad 40km. Z tym, że na tym króciutkim odcinku na prawdę ciężko się rozpędzić (nawet instruktor miał problem), bo to jest z górki i ledwie się ruszy, szybko zmieni na 2 a tu już przeszkoda, bramka wyjazdowa i koniec. W każdym razie powiedział, że super mi poszło Oczywiście miałam kilku gapiów - samych facetów
ósemki i slalomu między pachołkami dzisiaj nie robiłam, kompletnie nie mogłam złapać rytmu i po ostatnim bałam się, że jadąc tak wolno znowu polecę Muszę to przełamać
Dzisiaj wyjechałam na miasto aaaaaa Tzn w sumie nie ma miasto tylko ekhm...no w trasę
Byłam w stresie, bo po drodze tyle dziur, aut, zakrętów, dzieci, kotów, psów i...kur , że hej. Instruktor jechał za mną, ale jak dojeżdżaliśmy do głównej albo jakiego,ś skrzyżowania czy ronda to jechał przede mną i "ubezpieczał" Zaraz przy pierwszym wyjeździe na drogę główną w prawo miałam taki problem, że aż mi wstyd - wyjechałam aż na drugi pas, bo wydawało mi się, że nie wyrobię w prawo Oczywiście po drodze nauczyłam się zmiany i redukcji biegów Do ideału to mi daleko jak do nieba, ale podstawy ogarnęłam. Później bardzo ciasny wjazd z górki w prawo i znów problem z wyrobieniem Tym razem wjechałam sobie pod czyjąś bramę, bo myślałam, że jak stanę na środku i ktoś zechce skręcać to zatoruję całą drogę. Jakoś udało mi się wyjechać z tej bramy i później to już szło świetnie Jechałam max 80km, popróbowałam sobie biegi, włączanie kierunków i takie tam. Ciągle zapominałam wyłączyć kierunku I raz się zagapiłam (o ja głupia myślałam, że autem jadę i mogę krajobrazy podziwiać) i mało co do rowu nie wjechałam, zaczęłam szybko przechylać się w przeciwną stronę, wygięłam kolano na zewnątrz i tym sposobem udało mi się wyjść z opresji
Zostałam pochwalona za to, że nie rozjechałam kury, która nagle wtargnęła mi pod koła, chociaż instruktor miał nadzieję, że "coś z niej zrobimy na obiad" I wiedziałam, że nie powinnam wjeżdżać na piasek, kamyki, kałużę, studzienki itp. A jak się wszyscy po drodze patrzyli, zwłaszcza faceci Bo z tyłu skakał mi tylko warkoczyk, aż czułam to po plecach
Po powrocie do ośrodka instruktor stwierdził, że miał w planach tylko kawałek wyjechać z ośrodka i zaraz nakręcić, ale jakoś tak dobrze szło, że jechaliśmy chyba z godzinę Jeszcze powiedział, że "tak go przegoniłam po tej trasie, że teraz d... go boli, przewiało go i już ma dość na dzisiaj"
A na koniec, jak już wsiadałam do auta, to akurat zajechał mój poprzedni instruktor. To ja szybko zapchałam głowę do auta, żeby mnie nie widział (i ja jego niby też ). Wydaje mi się, że mnie widział, ale ja udawałam, że go nie widziałam A mojemu instruktorowi to podał rękę tak od niechcenia.
Podsumowując - mimo, iż dzisiaj nie dosiadłam kawy, czuję się taaaaaka szczęśliwa, że jechałam w "normalnym" ruchu drogowym i było super
Edytowane przez dwudziestolatka
Czas edycji: 2013-06-12 o 17:13
|