Napisane przez misia332
Zaczęło się od jednego słowa, a skończyło na awanturze, powiedziała TŻtowi, że my jesteśmy problemem, bo zajmujemy duży pokój z najwygodniejszym łóżkiem, gdzie powinna go zająć któraś z sióstr.
I ogólnie, że TŻ zmienił się na gorsze, że nigdy taki nie był, a teraz kłótliwy i nic mu nie pasuje.
Wszystko moja wina. Wiec stwierdziłam, że nawet nie będę jej prosić o zamledowanie, tylko ja z małym będę zameldowana u siebie, a TŻ ze względu na krus u siebie.
TŻ pokrzykuje po wszystkich, tylko nie po mnie. I ona uważa, że ja go tak "ustawiłam", że on do mnie ma tylko szacunek, a ja go nastawiam przeciwko nim.
ale sytuacja wczoraj, TZ poszedł kupić jej nowa siekierę do rąbania drewna na rozpałkę, kupił najlżejszą z najdroższej firmy ( 450 zł) za nasze pieniądze. Powiedziałam ok, bo ja mamie tez kupiłam parę rzeczy.
A ona kręci nosem, że nie taka, że co to w ogóle jest. Tż się wkurzył masakrycznie, rzucił siekierę w głąb garażu i powiedział, ze ma w dópie to wszystko.
Najgorsze, że ona go prowokuje.
Aha, chrzciny robimy u mnie, bo TŻ powiedział, że nie bedzie dziecka stresował w grudniu.
O takie coś odwala.
|