Cześć Kochane!!
Melduję się jeszcze z szpitala, ale dziś mam świetne wieści możliwe ze wypuszcza nas dziś do domku
Pobytu w szpitalu Wam jeszcze nie zrelacjonowalam z braku czasu bo tutaj cały czas coś się dzieje, Tymuś wisi na piersi, albo nieustanne wizyty pielęgniarek, badania, obchody itp. Ogólnie jeśli któraś się szpitala boi to nie. jest aż tak źle, personel jest miły,pomocny, da się przeżyć choć jedzenie fatalne typu kolacja bułka z masłem, obiad niedogotowany zimny ziemniak bez soli
Dziś mamy 4 dobę po Cc i udało mi się wynegocjować wypis zarówno od ginekologa, jak i u pediatrow, choc z nimi to nigdy boleć nie wiadomo do końca i uwierze w swoje szczęście dopiero jak opuszczę te mury z Tymoteuszkiem w nosidelku
Po krótce relacjonujac to miałam dwa najgorsze kryzysy:
1. W pierwszej dobie po Cc jak pozwolili mi w końcu jeść pić i wstawać miałam okropne bóle brzucha i chodziłam Zgięta w pół, a siły miałam tak mało że podniesienie się na łóżku lubprzełożenie z boku na bok męczące niczym zdobycie mount everest. Oprócz ciągnących szwów miałam bardzo mocne skurcze macicy i brzuch tak bolał, że się czułam jakbym dopiero miała urodzić, poty na czole i czułam się w tym skurczu strasznie ssłabo jakbym miała zemdlećć
