[Malgos_12]

Napisane przez Eleo765

Gegee, w moim przypadku remont = odpoczynek, bo ja to uwielbiam co prawda to jest nawet nie remont ale remoncik, kilka poprawek zaledwie i budowa szafy, ale jestem podekscytowana

czytam o tych waszych monitoringach, duphastonach, bromergonach itd. i aż mnie nerw bierze na tych lekarzy do których dotąd trafiałam którzy wciąż mi gadają o tym żeby czekać do roku starań i... się starać dalej. Jednego dnia sobie tłumaczę że mają rację, że to (teraz) siódmy cykl, a nie siedemnasty, że mam jeszcze czas. A kolejnego dnia myślę o tym, że może niewielka pomoc lekarza sprawiłaby że już bylibyśmy w ciąży... w końcu to JUŻ siódmy cykl... jak idę do lekarza i od kolejnego słyszę, że rok, że wcześnie, żeby się nie martwić to już sama nie wiem... prolaktynę i tsh zbadałam sobie sama, ale przy krótkiej fazie lutealnej ważny jest też progesteron prawda? Hmm...

gdzie tu we Wrocławiu znaleźć dobrego lekarza od którego nie usłyszę znowu, że mam czekać do roku? przecież nie chodzi on in vitro, tylko o ewentualne skorygowanie wyników albo powiedzenie mi, ze wszystko z panią i z mężem ok, działać - czyli potwierdzenie przez kogoś kto ze tak się wyrażę "siedzi w tym" że jest z nami wszystko OK. mój lekarzu, gdzie jesteś???

kochana ja nie jestem w twojej skórze, więc może łatwo mi mówić, ale popieram KozieMleko. Wydaje mi się, że czasem warto poczekać. Jeśli masz uregulowane hormony, to może nie warto tego zmieniać i ingerować w nie sztucznie. Ja też myślałam, że mój 5-ty cykl to nie ostatni i jakoś byłam dziwnie pogodzona z tą myślą. Nawet gin mówiła, że może dać skierowanie na badanie nasienia dla tż-ta, ale ja mówiłam, że jeszcze troszkę się postaramy
A jeśli chcesz to zapytam moją szwagierkę o gina, bo wiem że do jednego chodziła i była bardzo zadowolona, może to akurat będzie Twój lekarz, poza tym wiesz, ona ma wtyki w służbie zdrowia