Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-07-20, 21:48   #4775
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 523
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

cześć Wam, tu córka, tj. wizażanka, marnotrawna
chyba ostatnio nie byłam gotowa na powrót, z resztą teraz też nie wiem na ile zostanę, z jednej strony chcę tu być, a z drugiej to zbyt absorbujące.

otworzyłam wątek parę dni temu:
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Ciekawi mnie efekt końcowy, nie założenia (te oczywiście mogą być dwojakie)... czy faktycznie pozwolenie sobie na to, by te wspomnienia przypłynęły, wywołały emocje, umożliwiły lepsze samopoznanie, coś zmieni w sposobie reagowania, czy też nie, czy rozmiękczy, czy wzmocni?...
Chyba zależy od aktualnego "stanu ducha", ale wydaje mi się, że jak się dobrze pogrzebie i zrozumie to ostatecznie wzmocni. (BTW: "zrozumieć siebie" - takie hasło błyskało mi w głowie w zeszłym roku, szczególnie po jakimś "nieracjonalnym" zachowaniu, teraz hasło nie błyska - po prostu grzebię i próbuję zrozumieć, co czasem idzie lepiej, czasem gorzej).
Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Nie wiem czy samo dopuszczenie wspomnień do głosu, mozna się przeciez na wspomnieniach zafiksować aż do utraty rzeczywistości.

Chodzi o sytuacje, w których przeżycia dzieciństwa blokują poprawne odbieranie rzeczywistości. Są jak jakiś brud na okularach, zniekształcają rzeczywistość. Widzisz nie to co jest, ale to co Tobie się zdaje, ze jest i tak na to reagujesz czyli niepoprawnie. Nikt nie prostuje dobrych przekonań, które są wzmacniające, mimo iż nie są prawdziwe. "Mam szczęście do ludzi" - prawdopodobieństwo może zada temu kłam, ale moje osobiste odczucie jest pozytywne i łatwiej mi iść przez życie z takim przekonaniem niż przeciwnym.

Co do emocji dopuszczonych do głosu... próbuję sobie przypomnieć jakąś sesję, która uwolniła spazmy płaczu, jakąś blokowaną reakcję na poczucie odrzucenia. Po tym zaczęłam siebie lepiej traktować. Ale nie do tego zmierzam kurka. Chodzi mi o to, że nie wiem czy nie potrzebna jest jakaś profesjonalna pomoc przy tym wypuszczaniu emocji, żeby się nie okazało, że rozwalą system, choć pewnie podświadomość na to nie pozwoli, nie dopuści emocji do głosu. Jeśli dopuści, to znaczy, że świadomość jest w stanie sobie poradzić z tym bagażem teraz. Warto przy takich przejściach mieć wsparcie i mieć zapewnioną atmosferę bezpieczeństwa, zaufania, akceptacji. A to powinien dawać profesjonalista.

Przez 8 psychologów zastanawiałam się na czym właściwie polega terapia.

Pierwsze takie olśnienie miałam gdy wyrzucałam z siebie lęk pt "nie radzę sobie". Byłam bardzo o tym przekonana, że sobie nie radzę. Psycholog racjonalną rozmową opartą na faktach unaocznił mi, że JAKOŚ SOBIE RADZĘ. Mimo, że te fakty były w moim życiu zanim odwiedziłam psychologa, to dopiero jego pomoc w ujrzeniu tych faktów miała wpływ na moje postrzeganie siebie w rzeczywistości. Wcześniej ignorowałam ich istnienie.
Wyszłam na przystanek i patrzyłam na wszystkich ludzi jak na równych sobie, a nie jak na królów i władców, którym do pięt nie sięgam. Zupełnie inna jakość życia, mimo, że życie dokładnie to samo. Tak dużo robią nasze umysłowe zniekształcenia.
Nie jestem przekonana co do wytłuszczonego(edit: tzn. konieczności profesjonalnej pomocy). Może kluczem jest tu atmosfera bezpieczeństwa, zaufania i akceptacji, której po prostu ja nie wyobrażam sobie w kontaktach z obcym człowiekiem.
Parę razy załączyła mi się myśl o skorzystaniu z pomocy, ale ostatecznie stwierdziłam, że to nie dla mnie. I to nie tylko dlatego, że w wielu sprawach mam podejście "i tak wiem lepiej" i doszłam do wniosku, że sobie sama poradzę (to był pierwszy argument). Dużo ważniejsze było odkrycie, że jednak najbardziej szczera będę tylko ze sobą samą. Z kimś innym owszem, może i podzielę się pewnym wycinkiem, ale już całością niekoniecznie. Zacznę podświadomie grać, by ukryć niewygodne "fakty" i w rezultacie będzie to zabawa w kotka i myszkę.

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Znam, znam, znam...
Znów sposobem (dla mnie) najczęściej okazuje się powiedzenie sobie, jaką decyzję podejmuję (wybieram, co robię) i wytrwanie w czynności mimo sprzecznych uczuć.
Muszę zwrócić większą uwagę na tę drugą część.

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Wspomnienia z przeszłości u mnie nie są dobre - wypływaja nagle i niespodziewanie - momenty w których coś nie wyszło, głupio coś zrobiłam czy powiedziałam ... Z dzisiejszej perspektywy zupełnie bez znaczenia - a przynoszą ze sobą te emocje które spowodowały ... Bardzo niefajne uczucie - tłumacze sobie wted "że nie chce otym myślec' i przestawiam wajchę na inne tory Bo co za sens w analizowaniu egzaminu niezdanego 8 lat temu na którym najadłam się wstydu? Inne złe myśli dotyczą przyszłości - czasem przychodzą do mnie wizje róznych nieszczęść - to co mnie uspokaja to wyobrazenie sobie swoich reakcji, pisanie scenariusza "poradze sobie z tym"... Generalnie moje emocje to bagienko - i nigdy nie wiadomo co wypłynie
Dobrym rozwiązaniem jest skupienie się na pracy (wymagajacych koncentracji wyzwaniach) - tylko że u osoby prokrastynującej to juz samo w sobie jest problemem
Też uciekałam, ale, podobnie jak Emilka, teraz staram się je bardziej doświadczać, mimo iż nie są przyjemne (m.in. przyczynił się do tego TED o wstydzie i wrażliwości).
Scenariusze - też pisałam. Psycholog spytał dlaczego - pierwszą odpowiedzią było "by być przygotowaną", ale coraz częściej wraca do mnie ta kwestia, widać nie była to prawdziwa (lub jedyna) odpowiedź, szukam kolejnej.
Nie piszę już nowych (choć czasem kusi), bo te, które stworzyłam okazały się kompletnie nieprzydatne

---------- Dopisano o 21:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:09 ----------

Gren, Cindy, Inga i reszta którą pominęłam - hurtowo, ale szczerze gratuluję Wam sukcesów i radości

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Pytanie co się chce robić po studiach dotyczy też mnie, mimo, ze stara dupa ze mnie, to jednak dwa lata po studiach dopiero. Co chcę robić po studiach? Iść na emeryturę...
Fajna odpowiedź, bezpieczna (też mi kołacze po głowie, mimo że mam pracę). Ale chyba jednak nie do końca prawdziwa, w moim przypadku.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Mam wrażenie, że to otaczający świat robi nam takie fiu-bździu w mózgu Wiecie o co mi chodzi..."musisz być szczęśliwy", "musisz mieć hobby, a najlepiej miej od razu pasję", "wszyscy mają to i tamto, każdy umie to i tamto"...taka po prostu globalizacja. Albo to masz, albo Cię nie ma Czyli jednak nadal za dużo myślę o innych, a za mało myślę, że wolno mi być sobą, nawet nudną, bylejaką, grymaśną, czasem wkurzającą, czasem nieszczęśliwą, a czasem świrniętą.
Soł czru.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Trudno przyznać się operując słowem "uciążliwe". Pewnie nie chciałabyś wiedzieć od swej mamy, ze wychowanie Ciebie było "uciążliwe "
Rzecz polega na tym, że z porodem łączy się zmęczenie, a przy dziecku nie ma taryfy ulgowej. Ono ma w nosie to, że jesteś zmęczona, chce Ci się spać itd. I nie chodzi tylko o moment po porodzie, ale kilka pierwszych lat życia. O ile na początku lezy i sporo śpi, a hormony dobrze współgrają, to da się być strasznie szczęśliwym. Później zaczyna się testowanie granic odporności rodzicielskiej i to jest trudne do przejścia i myślę, ze dobrze by było się do tego przygotować. Dziecię już w dzień nie śpi, albo śpi mało i chce rodzica za towarzysza zabaw i poznawiania świata. Ma w nosie, że masz posprzątać w domu, ugotować, uprać, uprasować, odpocząć. Mały tyran. Krótko mówiąc decydując się na dziecko musisz postawić siebie na drugim miejscu. Niektórzy nie chcą z tego rezygnować. A wychowanie dziecka na pewnego siebie, otwartego, odważnego, asertywnego człowieka to naprawdę sztuka.
Ja nie wyobrażam sobie życia bez Julki.

---------------------------------------------

Dziewczyny, potrzebuję pomocy, sama nie daję rady, jest źle.
świetny opis macierzyństwa, tak właśnie to ostatnio widzę, mimo że mogę tylko teoretyzować obserwując znajomych rodziców z różnym stażem.
Patri, tylko tyle mogę
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-07-21 o 18:58
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora