[ajah]

Napisane przez Daga_99

Potrzebuję opinii osób postronnych. Aktualnie studiuję na kierunku filologicznym (teraz będzie 2 rok, filologia dość rzadka, niezbyt popularna). Studia bardzo mi się podobają, w języku zakochuję się coraz bardziej, ale ostatnio stwierdziłam, że to anglistyka jest moim marzeniem. Szkoda, że obudziłam się tak późno, bo studia zaczęłam rok później niż moi rówieśnicy chodzący do normalnego liceum, ja kończyłam czteroletnie. Gdybym teraz brała udział w rekrutacji i zrezygnowała z obecnych studiów, byłabym "tylko" 2 lata do tyłu, ale już po rekrutacjach. Dodatkowo mam problemy emocjonalne, toksyczny związek za sobą i trochę innych nieprzyjemnych spraw. Ostatnio zastanawiałam się, czy całkiem nie zrezygnować ze studiów, odciąć się od tego wszystkiego i wyjechać do jakiegoś odległego miasta czy za granicę, ale rozsądek podpowiada żeby zostać bo sama nie wiem, czy taki wyjazd byłby dobrym rozwiązaniem. Jak myślicie, lepiej wyjechać (nie mając konkretnego pomysłu na siebie), czy dokończyć obecne studia licencjackie a potem podyplomowe z angielskiego i jakieś kursy, albo kolejną podyplomowe z czegoś konkretnego i dopiero myśleć nad wyjazdem? Jeszcze mam opcję rzucenia obecnych studiów i zaczęcia anglistyki, ale zaocznie (inaczej nie wchodzi w grę, studiowanie dwóch kierunków jednocześnie też nie). Mogę to zrobić tylko teraz, wiem, że w późniejszym wieku już tego nie zrobię. Kiedy skończyłabym obecne studia, nie chciało by mi się studiować kolejnych 5 lat. Proszę o rady.

Nie rozumiem Twojego podejścia.
Lubisz swoje studia, zamarzyła ci się anglistyka (które realnie nie daje Ci wielkich szans rozwoju zawodowego czy ie podwyzsza Twojej pozycji na rynku pracy). Uwazam,ze rzucenie studiów w tym momencie byłoby głupotą.
Jest jeszcze kwestia co dałyby ci studia z anglistyki, czego nie dadzą Ci kursy językowe (pod katem wiedzy, a nie papierka).
Podrózować mozesz teraz, za rok lub pieć. To nie zalezy od iweku, bardziej od tego w jakim momencie zycia się znajdujesz.