Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Raz, dwa, trzy- dzisiaj rodzić będziesz Ty! Mamusie lipcowo-sierpniowe 2013, cz. 20!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-07-26, 18:50   #2425
kallisto89
Zadomowienie
 
Avatar kallisto89
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 1 487
GG do kallisto89
Odp: Raz, dwa, trzy- dzisiaj rodzić będziesz Ty! Mamusie lipcowo-sierpniowe 2013, cz.

C.d. opisiku:
Na porodówkę trafiłam ok. 21.15.
W międzyczasie jak TŻ jechał do mnie pani położna zbadała mnie i stwierdziła, że rozwarcie się powiększyło, zmierzyła mi brzuszek i biodra i pochwaliła piękną budowę, idealną do rodzenia Powiadomiłam, że czekam na męża bo chcemy razem rodzić, nie było żadnego problemu, zaprowadziła mnie do sali do porodów rodzinnych, mega wypasionej swoją drogą mężu dotarł w mgnieniu oka przebraliśmy się w szpitalne kreacje, położyłam się na łóżku porodowym, znów ktg i lecimy z tym koksem Położna była przy nas prawie cały czas, meeega sympatyczna! Co chwilę przychodził jakiś lekarz lub lekarka i mnie badali (wrażenia z masażu szyjki pozostawię bez komentarza ). Ogólnie masa ludzi się wokół mnie kręciła, zdecydowanie czułam się zaopiekowana i bezpieczna Wody mi nie odeszły, musieli mi przebić pęcherz płodowy, dziwne uczucie jak mi tak chlusnęły ciepłe wody po udach
Rozwarcie szybko postępowało, na 8 cm zaczęłam się drzeć ale położna zapewniała mnie, że nawet nie tak bardzo w ogóle między skurczami sobie żartowałyśmy i gadałyśmy jakbym tam co najmniej na kawkę wpadła a nie w bólach rodziła:brzydal : od położnej ciągle słyszałam, że jestem stworzona do rodzenia i że świetnie mi idzie, nie mogła uwierzyć, że nie chodziłam na sr tyko działam instynktownie, nie powiem pomagało mi takie gadanie i dodawało odwagi i sił tak sobie czas leciał od skurczu do skurczu, od cm do cm, aż przy pełnym rozwarciu akcja zwolniła, nie chciały przyjść parte. Dostałam oksy, minęła chwilka, parte uderzyły z pełną siłą W trakcie partych dostałam tlen. No i znów się nasłuchałam jak ja to świetnie robię i jak dobrze sobie radzę nie cięła mnie bo uznała że prę tak dobrze, że dam radę bez ale przeliczyła się zaparłam w końcu wtedy gdy nie trzeba i za mocno i pękłam:banghead: ale niewiele i nic ale to nic nie czułam. Zaparłam ze 3 razy i siup, 00.15 Dominiś już na świecie
Gdy położyli mi cieplutkie maleństwo na piersi oczywiście zapłakałam ze szczęścia i wzruszenia. Był to najcudowniejszy, najpiękniejszy moment w moim życiu nie pokuszę się nawet o jego opisanie bo jest to po prostu niemożliwe! A jego pierwszy krzyk, najsłodszy dźwięk jaki można usłyszeć Zebrało się wokół nas pełno uśmiechniętych twarzy, z mężem całowaliśmy okruszka po główce i rączkach, upajaliśmy się tą piękną chwilą, naszym prywatnym rajem na ziemi!
Później zabrali małego na badania, znowu siup i pozbyłam się łożyska (mąż zafascynowany tą okropną kupą mięcha ), męża wyprosili a mnie zszywali. Leżałam szczęśliwa na porodówce z kroplówką i czekałam na synusia i męża, który był u niego. Zamiast synka dostałam znane wam już wieści, tu kończy się sielanka więc oszczędzę wam resztę opowieści.
Na koniec muszę pochwalić mojego męża, jaki był odważny i jak świetnie dawał sobie radę jego pomoc jest nieoceniona, miałam w nim wsparcie fizyczne jak pomagał mi wstawać z kucków po skurczach, ładować się na to wysokie łóżko, dawał pić, nawilżał popękane usta wodą, masował, żeby przynieść choć trochę ulgi. Ale przede wszystkich cenię ogromne wsparcie psychiczne, jak widziałam w jego oczach tą siłę i odwagę a jednocześnie czułość i strach o mnie w trakcie skurczy. A wyraz jego twarzy i spojrzenie jak trzymałam naszego skarbeczka na piersi mam ciągle przed oczami i wspominam w najtrudniejszych chwilach

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
25.08.2012
Żona i... Żon(dziciel)

kallisto89 jest offline Zgłoś do moderatora