Odnośnie opieki nad dzieckiem w pierwszych dniach - ja tego nie poznałam, bo Ewę wywieźli mi do innego szpitala na OIOM, dopiero w 4. dniu po porodzie wyszłam ze szpitala i pojechałam do niej. Wiem, że sytuacja była inna, niż normalnie na porodówce, ale generalnie czułam się oceniana jako matka. Raz przyjechałam, akurat Ewę brano na karmienie - no to skoro pojawiła się mamusia, to przystawimy ją do piersi (pierwszy raz w jej życiu!). Pielęgniarka przyłożyła ją do mnie - dosłownie, bo nawet sama jej nie wtuliłam, jak mi było wygodnie. Ewcia nie umiała chwycić piersi i zaczęła się denerwować, no to mi ją od razu zabrała - przy okazji z.ebała, że "nie mam przygotowanych piersi na karmienie dziecka"

(bo mam dość płaskie brodawki), że trzeba było się o tym wcześniej dowiedzieć...
Innego dnia, gdy przyjechałam, to chwilę się małą zajęłam, nakarmiłam butelką. Zaczęła płakać, ja za bardzo nie wiedziałam, co zrobić. Obok siedzi jakaś obca babka z innym dzieckiem na rękach i na mnie patrzy, generalnie dla mnie obce i nieprzyjemne środowisko szpitala. Przychodzi pielęgniarka, patrzy na mnie i stwierdza: "o, widzę, że mama sobie kompletnie nie radzi" i że w domu mogę mieć problemy...
Z mojego doświadczenia, po tych przemiłych perypetiach, wysunął się jeden wniosek: jak najszybciej spieprzać ze szpitala i odnajdywać się w roli matki w domowym zaciszu
