Cześć babeczki!
Wybaczcie, że taka spóźniona wpadam, ale jak pisałam kiedyś TEN tydzień to pełne wariactwo, bo raz, że sprawy formalne, dwa - musiałam zrobić kilka wielkich prań, prasowanie itp., bo Norbert dziś pojechał na wakacje z babcią i prababcią

Mam więc względny luz.
Opisu porodu pewnie nie będzie, bo cóż tu pisać w wypadku planowego cięcia. PO pozbierałam się szybciej niż po pierwszym cięciu, choć bolało jak diabli. Nogi mam nadal obrzęknięte (opuchlizna zeszła tylko na te dni, które leżałam plackiem w szpitalu).
Weroniczka jest CUDNA - je, śpi, brudzi zatrważającą ilość pieluch i jestem w niej całkowicie zakochana

Bardzo mało płacze, pięknie zasypia w łóżeczku. Przez nadmierny odruch ssania mamy smoka, chba od 3 doby życia i już drugi raz przekonuję się, że nie zaburza to ssania piersi, bo ssie ładnie, jest wyłącznie na moim mleczku (dokarmialiśmy się tuż po cięciu, bo mała dwie noce spała na noworodkach).
Wrzucam fotki do klubu - małej i moje 10 dni PO (-9kg od wagi sprzed ciąży

). Dla widzów o mocnych nerwach wrzucam też mój brzuch - przypada mi chyba niechlubny tytuł Królowej Tygysicy
