Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 21
|
Związek z Arabem
Witajcie dziewczyny jest to mój pierwszy wpis na tym forum, które już od bardzo dawna obserwuję
Dzisiaj poczułam że jeżeli komuś się nie wygadam, to oszaleję. Proszę o obiektywne i rozsądne rady, bardzo tego potrzebuję, wydaje mi się że trochę się pogubiłam i nie wiem co robić. Moi przyjaciele niestety nie są w stanie dobrze mi doradzić, po prostu mają niewielką wiedzę o krajach arabskich, zresztą tak jak ja jeszcze nie tak dawno temu.
Poznałam faceta. Egipcjanina. I tu zaczyna się cały problem.
Zacznę od tego, że nie jestem typem dziewczyny która ślini się na widok ciemnych muskułów opiętych białym, obcisłym podkoszulkiem. Powiedziałabym nawet że byłam bardzo uprzedzona do wszystkich arabów, turków, a wszystko przez wakacje na których byłam parę ładnych lat temu. Mnóstwo obleśnych facetów, nawet nie mogłaś się odwrócić w knajpie żeby nie poczuć czyjegoś oddechu na swojej szyi. Na dodatek coraz więcej słyszało się o muzułmanach i ich kulturze, o obrzezaniach dziewczynek, o pozycji kobiet, o terrorystach... każdy też chociaż raz w życiu słyszał historię chociażby o tym że kobieta pojechała za swoim mężem do jego kraju, po czym okazywało się że miał 3 żony i każda musiała mu usługiwać. Moja historia zaczęła się 8 miesięcy temu. Zarejestrowałam się na pewnej stronce do nauki języków, gdzie można było rozmawiać z ludźmi z całego świata. Większość z nich oczywiście stanowili Arabowie i Turkowie. Po kilkudziesięciu rozmowach opadły mi ręce. 90 % proponowało sex chat, a z resztą po 5 min rozmowy szybko zaczynało zgrzytać. Próbowałam więc znaleźć europejczyków, niestety okazali się niewiele lepsi. Gdy już zaczęłam tracić nadzieję poznania kogo normalnego, po ponad 200 nieudanych rozmowach poznałam JEGO. Faceta z Egiptu. Nie muzułmana, a kopta (chrześcijanina w Egipcie). Dla niewtajemniczonym chrześcijanki w Egipcie ubierają się normalnie, koptowie obchodzą wielkanoc i boże narodzenie i tak jak wszyscy inni chrześcijanie mogą mieć tylko jedną żonę. Są głównym źródłem ataku terrorystów w Egipcie i na dzień dzisiejszy żyje ich tam ok 10 %. Co oczywiście nie zmienia faktu że zostali wychowanie w tej samej kulturze, dlatego pamiętam że na początku byłam strasznie nieufna i może nawet traktowałam go trochę jak ufoludka z innej planety. Szybko okazało się że nadajemy na tych samych falach i mamy identyczne poczucie humoru. Dlatego rozmawialiśmy ze sobą coraz częściej i częściej, aż w końcu spędzaliśmy na tych rozmowach każdą naszą wolną chwilę. Po kilku miesiącach zaczęliśmy rozmawiać przez audio, a po kolejnych dwóch przez kamerkę. Stawaliśmy się sobie coraz bliżsi, ale traktowaliśmy siebie po prostu jak przyjaciół. On nigdy nie próbował mnie podrywać, komplementować. Pamiętam dzień w którym wszystko się zmieniło. Coś stało się z moim internetem i byłam odcięta cały jedeń dzień i noc. Wiedziałam że zastanawia się gdzie jestem, ale stwierdziłam że następnego dnia wszystko mu wytłumacze. Gdy się obudziłam, zobaczyłam kilkanaście połączeń nieodebranych, wiadomości na skypie, na facebooku. Już wtedy wiedziałam że był przerażony i nie spał całą noc. Gdy tego dnia wrócił z pracy dostałam taki ochrzan, że myślałam że już mi tego nie wybaczy, bo mogłam przynajmniej wysłać mu smsa, a on całą noc tak się zamartwiał że nie mógł zmrużyć oka, bo był przekonany że miałam wypadek, że coś się stało. Wtedy runęła cała otoczka i to był moment przełomowy, kiedy zrozumieliśmy że naprawdę nam na sobie zależy. I tak bardzo powoli się to wszystko rozwijało, zaczęliśmy się w sobie coraz bardziej zakochiwać, aż w końcu stwierdziliśmy że musimy się spotkać i sprawdzić czy coś z tego wyjdzie. Zdajemy sobie sprawę z tego że ten związek będzie dla nas kompletnie nie na rękę, bo on ma tam bardzo dobrą pracę i będzie musiał przenieść się do Europy, na dodatek będziemy mieli problem z naszymi rodzinami. Jego rodzice nie są rasistami, ale uważają że europejki mają bardzo lekkie podejście do kwestii związków i "rozkochaja go i rzucą jak pojawi się lepszy", o mojej rodzinie nawet wolę nie wspominać, bo dla nich każdy arab sprzeda córkę za wielbłąda, bije żonę i Bóg wie co jeszcze. Wiem że nie dotrze do nich fakt, że jego cała rodzina jest wykształcona, wszyscy są liberałami i żyją na całkiem dobrym poziomie. Na dodatek są dobrym małżeństwem i do tej pory się kochają, a dzieciom nigdy nawet klapsa nie wlepili. Nawet kwestia religii nie jest dla nas problemem bo oficjalnie oboje jesteśmy chrześcijanami, nieoficjalnie ja nie wierzę od kilku lat, a on też nie jest szczególnie wierzący. Dziewczyny, co robić? Czy to ma rację bytu? Jak myślicie, jakie jeszcze problemy mogą się pojawić przez to że wychowaliśmy się w innych kulturach? Czy warto o to walczyć mimo opinii mojej rodziny? Naprawdę czuję się strasznie zagubiona i samotna w tym wszystkim...
|