Dot.: Włosy na blond farbujemy i o życiu dyskutujemy - część XXIV
Bunny, wiem jak się czujesz, czułam się tak samo po mojej ostatniej przygodzie z szpitalem państwowym..... 8 lat temu mieliśmy wypadek, w nocy wjechaliśmy w zabitego dzika. Samochód do kasacji, Tz pęknięte żebro, a ja krwawiłam mocno z nosa i "latało mi" lewe kolano. Karetka zabrała mnie do szpitala, gdzie obrażony na cały świat i nocny dyżur chirurg zrobił mi łaskawie rtg kolana i powiedział, że nic nie ma mnie prawa boleć ani się dziać bo widzę przecież sama na zdjęciu, że wszystko jest w porządku! Nosem nie zajął się w ogóle, mówiąc, że po wypadku to normalne............. dostałam zastrzyk przeciwbólowy, na uspokojenie, rano mnie wypuścili.
No a kolano lata mi dalej we wszystkie strony..... to pędem do prywatnego ortopedy, który był w szoku, że mnie tak wypuścili- miałam ponaciągane więzadła- piszczelowe i krzyżowe- szyna, a po miesiącu rehabilitacja.
Nos bolał mnie przy dotyku, ale powoli przestawał. Po jakimś roku zaczęłam mieć problemy z zatokami, co chwilę stany zapalne, rtg zatok, laryngolog patrzy na zdjęcie i pyta mnie mocno zdziwiony, dlaczego po złamaniu nie miałam nastawionego nosa!!!!! A ja mu na to, że nigdy nie miałam złamanego.... Pokazuje mi na zdjęciu, jak byk, stare złamanie.... Mam przegrodę do zrobienia.
I na tym skończyła się moja "przygoda" z państwową służbą zdrowia, nie mam z nimi żadnych dobrych doświadczeń.
|