To jak już jesteśmy przy opowiastkach książkowych, to opowiem Wam historię sprzed dni dwóch.
Siedziałam sobie grzecznie w swoim ulubionym parku na ławce z koleżanką. Na ławce leżała otwarta torba. A w torbie właśnie książki, które zresztą były niedawno wypożyczone. W pewnym momencie podszedł do mnie (no i do koleżanki też

) pewien
młodzieniec. Na oko 16-17 lat.
Stan jego był 'lekko procentowy'.
Młodzieniec miał też kolegę. Jednak kolega wyglądał na
opuszczonego z sił i po kilku próbach przejścia
chociaż jeszcze jednego centymetra uciął sobie smaczną drzemkę na trawniku
Młodzieniec poinformował go, że my (ja i koleżanka) na pewno z nim sobie pogadamy, a on niech sobie śpi i ruszył w naszą stronę.
Po kilku "grzecznościowych" zdaniach spojrzał na moją otwartą torbę.
- A co ty tam masz? Książki (mina

). A po co ci książki ? (mina:

) Przecież to tylko zbiór literek (mina :

)
- (moja mina :

) No wiesz.. Literki łączą się w słowa, słowa w zdania itd.
- Ale po ch** czytać książki ? (mina :

i

)
/przepraszam za wulgaryzm, ale to cytat/
Dalszą dyskusję niestety ucięłam.
