|
Dot.: Nie potrafię odpuścić
Hmm, mam chyba podobnie, jak Ty, autorko. Mnie pomaga - rzeczywiście - przestawienie uwagi z siebie na innych. Naprawdę, kiedy poświęcam się trosce o drugą osobę, przestaję być "wredna". A kiedy skupiam się bardzo na sobie, drażnią mnie wszystkie szczegóły i włącza sie patologiczny perfekcjonizm.
Czasem trzeba "wyłączyć" myślenie o sobie, tak po prostu.
Kolejna sprawa, to oddawanie projektów w czątkach, dzielenie zadań na ułamki i oddawanie każdego z nich po kolei. Mnie to pomaga w tym sensie, że wtedy nie czuję się pod presją zrobienia naraz bardzo wielkiej rzeczy. Po prostu mniej się martwię, gdy muszę zrobić mniej, a częściej.
Kolejna sprawa, to np. ja wiem, że mam taki charakter. I wiem, że po przekroczeniu pewnego poziomu stresu wariuję i wyładowuję całą frustrację na innych, czepiając się o drobiazgi. I nie, sport mi w niczym nie pomaga. Dlatego staram się nie brać na siebie tyle zadań, co jeszcze jakiś czas temu. Dla własnego zdrowia psychicznego. I bardzo, bardzo dużo odpoczywam, uwielbiam i potrzebuję pobyć sama, pozajmować się sobą i swoimi pasjami. Wziąć gorącą kąpiel, poczytać, pobuszować w Internecie. To mnie uspokaja i kiedy potem wracam do ludzi, to już bez ciśnień.
W ostatecznosci pomaga... wyłączenie telefonu, ucięcie rozmowy. Kiedy czuję, że zaraz wybuchnę, po prostu uczę się wychodzić wtedy z domu, z pokoju. Wychodzę np. w trakcie rozmowy z chłopakiem z pokoju, idę do łazienki, głęboko oddycham, uspokajam się - i dopiero wracam. Nie wychodze, dopóki emocje całkiem mi nie miną, wystarczy parę minut.
|