2013-09-13, 15:35
|
#1
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 420
|
Czy da się to jeszcze uratować?
Witam
Dwa i pół tygodnia temu odszedł ode mnie partner. Byliśmy razem ok 2 lat,wszystko układało się dobrze dopóki z powodu poprzedniego zwiazku a raczej nie dającego mi spokoju byłego nie popadłam w depresję.Leki odstawiłam po kilku dniach,nie przetrwałam okresu adaptacyjnego a terapie u psychologa po kilku wizytach.Poczułam się lepiej więc stwierdziłam ,że sama dam sobie radę.
Niestety od tamtego czasu mam problemy z kontrolowaniem gniewu,dostaje całkowitego zaćmienia umysłu i wychodzi ze mnie potwór.Kilka razy popchnęłam partnera,raz go kopnęłam,mówiłam mu takie rzeczy że później było mi wstyd jak tylko o tym pomyśłalam .No i po kolejnej awanturze odszedł
Ale dał mi szansę,uznał że ze względu na to jaka jestem poza awanturami nie skończy tego definitywnie.Ale razem nie jesteśmy,on jak sam powiedział kota w worku nie kupi i musi widzieć ,że staram się zmienić.
Przez ten czas wypisywałam mu tone smsów z żalami i obietnicami.Zawsze mi odpisywał lub oddzwaniał,choć bez emocji,na chłodno.
W poniedziałek miałam jakiś napad i zaczęłam mu wmawiać ,że pewnie kogoś ma.W końcu ostatecznie mi powiedział,że jeżeli nie zrozumiem ,że skoro mnie kocha to ma ze mną kontakt i nawet jeżeli mógłby się z kimś spotkać to i tak tego nie zrobi to bez sensu jest dalszy kontakt miedzy nami.
We wtorek byłam u lekarza,mam depresyjne zaburzenia adaptacyjne,trzeci dzień biorę leki.Terapie u psychologa zaczynam w październiku.
Mam okropne napady lęku,jest to skutek uboczny tabletek.Podczas tego ataku mam okropne myśli,nie mogę sobie dać rady z czarnowidztwem.
Prześladuje mnie myśl ,ze nic nas nie uratuje.
Ograniczyłam pisanie wiadomości do niego ponieważ sam mi oznajmił,że po niektórych smsach miał ochotę rozwalić telefon.Teraz tylko piszemy o minionym dniu,pracy itp.
Od rozstania spotkaliśmy się cztery razy,tylko luźne rozmowy a kiedy chciałam go pocałować to mnie delikatnie odsunął.
Jak wczoraj dzwoniłam i pytałam kiedy się zobaczymy to powiedział,,że nie wie a dziś zadzwonił ,że może wpadnie na chwilę wieczorem.
Czy można być razem po dwóch,trzech miesiącach rozłąki?podejrzewam że tyle zajmie mi dochodzenie do normalnosci na tyle żeby mógł mi uwierzyć ,ze chcę się leczyć.
Czy brak czułości,seksu i spędzania czasu razem nie pogrzebie naszych szans?
Ktoś z was przechodził coś podobnego lub o czymś takim słyszał?
nie myślę teraz racjonalnie a wykańcza mi to głowę
|
|
|