Czesc dziewczyny, musze sie znowu Wam wygadac, zawsze mi pomagacie
za kilka dni podpisuje ze swoim facetem umowe na kredyt hipoteczny... na 30 lat. Czuje sie jak przed slubem! mam mysli, ze moze lepiej sie rozstac... ze przeciez nie pasujemy do siebie... ze nie bedzie nam jednak dobrze ze soba. Oczywiscie moje obawy sa pewne stroszke zwiazane z tym, ze 6 lat temu bralam slub i 2 lata pozniej sie rozwiodlam, pewnie boje sie tego, ze ten kredyt i wspolny dom zwiaze nas "formalnie".
Ale jest tez druga strona. Wydaje mi sie, ze moj facet hmm.. osiadl na laurach (tak to sie mowi?

). Nie stara sie za bardzo nic, czuje jakby sie przestal mna interesowac, wazne sa jego pasje, obiadek, praca, a ja czuje sie mniej wazna. Dodam, ze mieszkamy od kilku miesiecy, od kiedy wynajal swoje mieszkanie w kawalerce w 3 osoby (my + moja coreczka) i naprawde zaczyna byc ciasto i zaczynamy sobie przeszkadzac. Nie wiem, czy moje obawy sa spowodowane zmeczeniem materialu, czu ja moze przejrzalam na oczy?

nie wiem co robicccccc... czasami mam ochote spakowac sie i wyjsc... a chwile pozniej patrze na niego i mam ochote sie przytulic. No i ide sie przytulic... a ten jakis taki zimny, nie przytula mnie sam z siebie, nawet mnie nie dotyka sam z wlasnej woli, co dodatkowo sprawia, ze czuje sie odrzucona. nie wiem co robic.... to ostatnia chwila kiedy bez wiekszych konsekwencji moge odejsc...