Napisane przez Misugi
W szkole średniej zawsze podobała mi się pewna dziewczyna. Chodziła ze mną do klasy. Coś między nami iskrzyło.
Mimo, że od tego czasu minęło tyle lat, nadal mam ją w pamięci. Podkochiwałem się w niej, ale nie umówiłem się z nią.
Kokietowała mnie, zaczepiała, przytulała się, siadała na kolanach, mówiła o pocałunku. Ale bałem się odrzucenia i nic z tym nie zrobiłem. Do dziś mam jej zdjęcia, widać na nich jak promienieje. Miała taką delikatną, przyjemną, słodką urodę.
Łagodne rysy twarzy, miły uśmiech, ładne duże zielone oczy i długie brązowe włosy. Urzekła mnie swoją inteligencją, swoim charakterem. Gdy chodziłem do szkoły to najbardziej cieszyłem się z tego, że zobaczę jej piękne oczy, jej uroczy uśmiech. Niestety nie powiedziałem jej o swoich uczuciach. Momentami wydawało mi się, że ona też coś do mnie czuła, bo widziałem tę charakterystyczną namiętność w jej oczach, ale też była typem flirciary i słysząc jak mówi o innych chłopakach zniechęcałem się. Dziś jest zajęta, od 5 lat jest w związku z facetem. Ma pierścionek, są zaręczeni.
Wiele dziewczyn było w moim życiu, ale żadna nie jest jak ona. Dziewczyna była wyjątkowa - - śliczna, mądra i niezarozumiała, taka dziewczyna z wartościami. Próbowałem o niej zapomnieć, ale nadal mam ją w pamięci.
Ile lat jeszcze musi minąć zanim o niej zapomnę, kiedy w końcu przestanę o niej myśleć?
|