[trawka]

Dawniej jakoś nie miałam potrzeby rano, żeby jeść, poza tym zwykle brakowało mi czasu, bo biegało się do liceum na 8.00 lub co gorsza na zerówkę [ehh..gdzie te czasy ] i wtedy zwykle wypijałam tylko połowę herbaty i tyle na cały dzień lekcji. Nie muszę chyba wspominać, że już na drugiej lekcji tak mnie skręcało, że bym stolik ugryzła Na szczęście studia nauczyły mnie rozumu i codziennie jem śniadanie przed zajęciami, chyba że mam dużo na głowie i się spieszę, zaspałam i się spieszę lub mam tylko jedne ćwiczenia rano [to po przyjściu zjadam normalne śniadanko] Zawsze też muszę mieć coś do jedzenia między zajęciami, bo mam strasznie szybką przemianę materii i już po godzinie robię się głodna i nie to, żebym była jakaś gruba czy coś. po prostu jakoś mi jedzenie przelatuje