Napisane przez _Tinkerbell
Słuchajcie baby, mam taki problem. Otóż pod koniec czerwca zaczęłam kurs prawa jazdy. Wykłady były ok, problem pojawił się, kiedy zaczęły się jazdy. Otóż zaczęłam jeździć pod koniec lipca, jest październik, a ja mam wyjeżdżone 10 godzin! We wrześniu jeździłam dwie godziny tylko! Mimo, że cały czas próbuję się dodzwonić, to jestem zbywana "no, pomyślę o tym" "zobaczymy". Nawet moja mama dzwoniła do niego, i potem z wielką łaską umówił mi jazdy. Nie ma go w biurze, jest tam tylko kiedy ma wykłady, ale z każdą grupą umawia się indywidualnie i nie wiadomo kiedy do niego iść. Od 1 do 9 sierpnia mnie nie było - powiedziałam mu to. Potem miałam jedną godzinę w tygodniu, mimo, że ciągle mówiłam, że powinno być więcej, bo od października zaczynam studia dzienne i nie będzie mnie prawie w tygodniu, jedynie w weekendy. On mi na to, że damy radę. No we wrześniu jeździłam dwa razy, za każdym razem prosząc się o więcej jazd, a on mi że nie, bo nie ma czasu, ma innych kursantów. Potem mój instruktor miał urlop, i miałam się umawiać z właścicielem (też instruktor)żeby z nim jeździć. Dzwoniłam w środę, będzie układał w sobotę to da znać. Dzwonię w poniedziałek - instruktor inny złamał nogę i musi sam ze wszystkimi jeździć, będziedzwonił wprzyszłym tygodniu, Czekałam cały tydzień, ode mnie nie odbiera, więc mama zadzwoniła - JEST CHORY I NIE BĘDZIE JEŹDZIĆ. i tak oto przez 3 tygodnie nie jeździłam w ogóle.
Co ja mogę zrobić w takiej sytuacji? Dzwonię do niego codziennie, próbuję coś wyegzekwować, prośbą i groźbą, a on nic. w tym miesiącu powinnam już zdawać egzaminy!
|