[maarchewka]

A i wczoraj jak bylam na spacerze to mnie spotkała miła niespodzianka. Po drodze do domu W. zrobił kupala i zaczął trochę plakać.. No to ja szukam jakiegoś miejsca gdzie by tu go przebrać no i napatoczył mi się tylko dom kultury.. a bylam jakies 4 km od domu wiec gdzies by sie przydało go oporządzić. Wchodze i pytam się czy mogłabym gdzieś przebrać dziecko.. Tam pan ciec otworzył mi łazienkę dla niepełnosprawnych, spytał czy mi czegoś nie trzeba, potem mi jeszcze jakiś ręcznik znalazł, ale akurat nie potrzebowałam.. Pozachwycał się Wojtusiem, zawołał drugiego ciecia zeby zobaczyć Wojtusia. No i na odchodne powiedział,że jakbym jeszcze kiedyś przechodzila i chciałą przebrać albo miala inny problem to żebym smiało przychodzila.. Podziękowaam i poszłam hehe

Ale dzisiaj już dla równowagi w biedronie jakis stary dziadek z dziadkowym wózkiem się mnie czepil..
On- A Pani nie moze iść z tym wózkiem jakąs szerszą alejką a nie tu gdzie wąsko?
Ja- Nie mogę bo mi trzeba akurat makaron..
On- A nie możę Pani zostawić gdzieś indziej wózka?
Ja- Pan chyba żartuje. Mam dziecko na drugim koncu sklepu samo zostawić?
On- to się bieże opiekunke i w domu zostawia!
Ja- nie stać mnie na opiekunke!
On- To się z kimś z rodziny zostawia
Ja- cała rodzicna daleko. Niech sobie Pan sam swój wózek na koncu sklepu zostawia! I poszłam. Ale zeby nie bylo pełna kultura nawet głosu nie podniosłam:p