Dot.: Z trądzikiem do lekarza?
Lekarz, mówicie..
Wybrałam się jakiś czas temu do dermatologa, głównie z powodu wypadających włosów ale stanu cery także. I wiecie co powiedziała mi pani doktor? Żeby wybierać na co chcę się leczyć bo ona nie ma czasu. Wtedy pomyślałam - oho, no to się "poleczyłam". Ale wybrałam włosy bo twarz od biedy da się zakryć podkładem i korektorem, a włosów sobie nowych nie zasadzę w głowie. I moja wizyta tam okazała się zupełnie zbędna, nie dostałam żadnej propozycji leczenia, nie zlecono mi żadnych badań, nic - tylko typowe pseudoporady niczym z plotkarskiego pisemka dla kobiet żeby nie używać suszarki i lakieru do włosów - dni kiedy stosowałam lakier można policzyć na palcach jednej ręki, a suszarkę używam tylko w naprawdę awaryjnych sytuacjach.
To było chyba w sierpniu, a jakoś w połowie września miałam przyjść w związku z trądzikiem. Nie przyszłam, bo pewnie usłyszałabym, że nie dbam o siebie i żrę śmieci.
Wniosek - specjaliści na NFZ to strata czasu. Chyba, że gdzieś istnieją i tacy, którzy przykładają się do wykonywanego zawodu. Mi się póki co tacy nie trafili.
Chociaż patrząc na prywatnych ortopedów, których odwiedziłam za ciężką kasę, też nie ma się czym pochwalić.
|