ja za bardzo nie mam się czym pochwalić, bo właściwie ciągle tylko praca i praca... czytając Was myślę o tym, że też bardzo chciałabym już być mamą, ale jakoś nawet się nie staramy, bo wciąż brak nam poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej... coraz częściej zaczynam myśleć o tym, że jeśli nic się nie zmieni, to chyba zdecydujemy się na wyjazd za granicę... na co dzień staram się nie dołować, bo generalnie jesteśmy szczęśliwi - najważniejsze, że jesteśmy zdrowi (choć ostatnio mąż miał wypadek i spędził noc w szpitalu w miejscowości oddalonej od nas o 300km

), że mamy siebie i wiarę, że w końcu będzie lepiej! tylko troszkę długo trwa już to oczekiwanie na ten lepszy czas, a działania w kierunku zmian nie przynoszą powodzenia... jakoś w sierpniu prosiłam Was o kciuki - chodziło o stabilną, stałą, interesującą pracę dla TŻta. były duże szanse, ktoś był gotów nam pomóc i było bardzo blisko do zmiany... niestety okazało się, że duża inwestycja została wstrzymana i nie wiadomo czy coś jeszcze z tego będzie...
przepraszam, że tak Wam smęcę, podczas gdy w Was tyle szczęścia, radości i zmian... m.in. dlatego ostatnio milczę - żeby nie wylewać swoich smutków pomiędzy Waszymi uśmiechami...
pamiętajcie, że myślę o Was ciepło, cieszę się Waszym szczęściem i przeżywam Wasze rozterki. mam nadzieję, że na tym wątku będziemy się jeszcze długo spotykać - przy okazji pierwszych ząbków, kroczków i słów Waszych pociech

mam nadzieję, że ja też niebawem będę mogła dzielić się z Wami podobnymi przeżyciami
