Napisane przez zakochana08
Hej! No więc chyba się zakochałam... w Hindusie. Zaczynając od początku to tak: Mam naście lat i we wakacje pojechałam z kumpelą do Anglii. Pojechałam tam w kiepskim nastroju, ponieważ dwa miesiące przed wyjazdem zostawił mnie facet, z którym byłam dwa lata. Cierpiałam, bolało strasznie. Będąc za granicą poznałam tak Jego! Spędziliśmy ze sobą cudowny tydzień. Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy (po angielsku oczywiście), było fantastycznie. Ma 24 lata, mieszka w Anglii od 5 lat, właśnie skończył studia. Jest naprawdę miłym, troskliwym mężczyzną. Okazało się, że jest Hindusem, a jego religia to Islam. Przeraziło mnie to na początku (tyle się mówi o Islamie i w ogóle), pytał, czy dla mnie to problem. Odpowiedziałam, że nie wiem... Rozmawialiśmy na temat jego religii, on twierdzi, że w Islamie można mieć dwie żony, ale on chce mieć tylko jedną, ponieważ jego ojciec i bracia też mają tylko po jednej żonie. Mówił, że jego dawny znajomy również ożenił się z Polką i są szczęśliwi. Ogólnie, nie wiem co robić... On tak optymistycznie do tego wszystkiego podchodzi. Miał w swoim życiu dwie dziewczyny. Przez ten tydzień było cudownie. Raz była sytuacja, że musiałam u niego spać (nie miałam jak wrócić w nocy od niego do mieszkania,w którym mieszkałam będąc na wakacjach), to nie naciskał na nic... Zaproponował nawet, że będzie spać w osobnym pokoju jeśli tego chcę.... Obiecywał, że gdy wrócę do Polski będziemy mieć kontakt ze sobą cały czas, że o mnie nie zapomni. Stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie czuł, że mnie kocha... Myślałam, że po powrocie do Polski wszystko się skończy... Ale tak się nie stało...
Minęło 1,5 miesiąca od mojego powrotu tutaj. Piszemy ze sobą codziennie wiadomości, co jakiś czas rozmawiamy na Skype. Jeśli dostanie wizę, to chce przyjechać do Polski na tydzień/dwa. Ja planuję tam pojechać na Sylwestra z kumpelą. Ogólnie on w nas wierzy, chce być ze mną. Zapytałam go o to, co będzie dalej,w nowym roku? Powiedziałam, że ewentualnie dam radę do niego przyjechać dopiero we wakacje, więc przez pół roku byśmy się nie widzieli i ja sobie wówczas tego nie wyobrażam. On stwierdził, że przyjechałby parę razy po nowym roku. Kumpela, która jest "na bieżąco" twierdzi, że jemu naprawdę zależy, że mnie kocha i jest "za mną"....
Gdy zostawił mnie poprzedni chłopak, myślałam, że nigdy nie uda mi się spojrzeć na żadnego innego mężczyznę, że nigdy się nie zakocham. Ale On odmienił moje życie. Od powrotu z Anglii jestem zupełnie inną osobą, czuję się szczęśliwa znowu, mam pełno energii i chęci do życia. Przyjaciele twierdzą, że jestem zupełnie nową osobą. Codziennie przez całe dnie myślę o Nim, o tym co było, co jest i co może być. Chcę wierzyć, że to może się udać, przecież jest tyle związków na odległość i ludzie dają radę, więc dlaczego my byśmy nie mieli dać rady? Ale z drugiej strony przeraża mnie ten Islam. Nie wiem dlaczego. Chociaż wydaje mi się, że on jest bardziej "europejski", w sumie nie można mierzyć ludzi jedną miarką. Jakby nie patrzeć o Polakach tez się mówi, że alkoholicy i złodzieje - a jednak nie wszyscy tacy są.
Między nami jest taka chemia, (moja kumpela stwierdziła, że gdy byliśmy razem, to mimo tego, że wizerunkowo w ogóle do siebie nie pasujemy, to widać było mega uczucia między nami). od pierwszego spotkania, czułam, że będzie dla mnie kimś ważnym. Wiem, że to głupie i naiwne, ale tak właśnie było. Gdy pocałował mnie pierwszy raz... Czułam, że się zakochałam. Ale z drugiej strony jest tyle przeszkód: obce wyznanie, kultura, wygląd, język (umiem angielski, ale nie perfekcyjnie, jednak się dogadujemy).
Co robić? Zrezygnować z tego wszystkiego, czy dać szansę? Uważacie, że to wszystko ma sens, że nie powinnam mierzyć do miarą islamistów? A może któraś z Was była w takiej samej lub podobnej sytuacji?
|