2013-10-14, 14:08
|
#3136
|
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 1 845
|
Dot.: Brzuch- jak beczka, nogi-kłody... Której dziś odejdą wody? Mamy XI-XII 2013r. c
Cytat:
Napisane przez kyte
Zwykłym
A ja coś czuje że moja się przekręciła główką w dół..boje się już porodu sn. Wczoraj koleżanka która urodziła 2 miesiące temu powiedziała że gdyby wiedziała jaki to ból od razu załatwiłaby sobie cesarke...i tak wszyscy mi w kółko gadają, szwagierka tak samo, ,że jak chce sn to nie wiem na co się piszę 
|
kyte ja jak chodziłam do SR to połozna mówiła, że sa nawet jakies badania na ten temat, że pozytywne nastawienie kobiety do SN jest bardzo wazne bo w przeciwnym razie psychika blokuje organizm i następuje regres porodu... ja sie tak własnie nastawilam - POZYTYWNIE i nie mam złych wrażeń. Bole miałam od 5 rano a synek był na świecie następnego dnia o 2.20 więc krótko nie trwało ale do szpitala pojechałam dopiero o 21 jak czulam że bóle są intensywne. Wcześniej cały czas chodziłam (bo grawitacja pomaga w rozwarciu), sprzątalam itp. Mając 7cm rozwarcia skakałam na piłce żeby sobie ulżyć. W sumie dlatego właśnie uważam że nie było tak źle. Owszem poród to nie jest SPA ale naprawdę nie mam złych wspomnień Moja siostra do tej pory sie dziwi i mowi ze ona leżala na łóżku 24h i wiła z bólu i ja własnie uważam że to dlatego, bo poczuła pierwsze skurcze i od razu się położyla i leżala do końca. Ja polozylam się dopiero po 8 cm, bo odeszły mi zielone wody i już kazali leżeć i pod ktg podłączyli żeby tętno małego obserwować. Dlatego uważam, że dużo dało mi moje nastawienie, zdrowy rozsądek, że nie leciałam na już do szpitala, że chodziłam i sprzątałam aby pomóc rozwarciu i w końcu w szpitalu nie polożyłam się od razu tylko chodziłam i skakałam na piłce...
Suma sumarum nie powiem bo na koniec byłam juz po prostu zmęczona
|
|
|