Napisane przez sumertimesad
Czesc, dolaczam do Was. Mam mame alkoholiczke. Lubila zawsze wypic ale od smierci samobojczej ojca calkiem poplynela... Tyle razy ratoalam ja roznych sytuacjach. Z roznych prac wyleciala pare razy przez alkohol... W koncu pomoglam jej, razem wyjechalysmy za granic, trzymalam ja w ryzach, staralam sie ciagle kontrolowac, ale gdy pofolgowalam przesadzila i stracilysmy prace... Znowu przez alkohol...Tyle razy staralam sie pomoc, rozmawialam, gdy straszyla mnie samobojstwem...Jestem znerwicowana bardzo. Mam poczucie wartosci ponizej zera... Nie znosze siebie, tak mi ciezko...Nie umiem zaufac nikomu, stalam sie calkowicie zamknieta w sobie, unikam ludzi... Rozstalam sie z facetem, bo uwazalam, ze nie zasluguje na niego...Czasem mam ochote zniknac. Chyba zdecyduje sie na terapie w osrodku zamknietym, bo ciezko mi wytrzymac z nia w domu i patrzec na nia gdy jest pijana. Gdy nie pije, a zdarzaja sie takie dni, okresy to jest fajna kobieta, ale po wypiciu potrafila mnie wyzyac, wyrzucac z domu... Traktowala jak smiecia, szantazowala, wylaczala korki, niszczyla rzeczy...A ja ciagle przy niej tram i jak jest wypita siedze w nerwach, oddycham plytko i staram sie nie halasowac, zeby jej nie przeszkadzac. Ciagle w wirtualnym swiecie...
---------- Dopisano o 21:58 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------
Ona sie dziwi, ludzie, rodzina czemu ja tak nie wierze w siebie...uciekam przed odpowiedzialnoscia, lepsza praca. Czemu? Bo uwazam, ze sie do tego nie nadaje, mam lęki i strach, ze cos zawale...A kazda porazka utwierdza mnie przzekonaniu, ze jestem nic nie warta
|