Nie czułam wieczorem ruchów.Jak się położyłam do łózka Tymek zawsze się ruszał,powypychał brzuch i szedł spać

Tymczasem wczoraj cisza jak makiem zasiał.Leżałam na plecach,boku jednym i drugim i nic

Wypiłam colę,zjadłam cukierki,popukałam mu,pobujałam go,tz gadał przez brzuch i nic.Odczekałam 0,5 h i po prostu najmniejszego puknięcia.
Wpakowaliśmy się w samochód przed 24 i sru do szpitala.Po drodze wydawało mi się że coś poczułam,ale z tego wszystkiego nie mogłam rozróżnić czy to fakt czy mi się zdawało.
Na izbie zrobili mi ktg,które wyszło bardzo dobrze.Tętno ok,brak skurczów,młody się ruszał

Położna na początku niezbyt przyjemne (miałam wrażenie że w czymś im przeszkodziłam)ale potem już przejawiły objaw człowieczeństwa i przemówiły

Nawet z mężem rozmawiały i żartowały
Ale lekarz brrrr -obudziłam go i był zły i nawet tego nie krył.Najpierw mnie opieprzył że co ja tutaj robię w środku nocy i poszedł sobie.PO całym wypełnieniu papierków przyszedł z powrotem z pytaniem czy zgadzam się na badanie.Ja mu mówię że tak,okazało sie że wszystko w porządku.Szyjka zamknięta,rozwarcia brak.Delikatny to on nie był ze swoimi paluchami

Musiałam podpisać zgodę na brak hospitalizacji bo chciał mnie zostawić na obserwacji,ale podziękowałam.
A poza tym jak mnie położna zapytała czy jestem gotowa zostać to powiedziałam jej wyraźnie że nie.Wróciliśmy przed 3 rano i nie mogłam spać w ogóle do rana :/
Wystraszył nas Tymek na maksa.....ale najważniejsze że ok.
A czekało nas jeszcze dzisiaj bieganie po mieście a i tak się nic nie załatwiło-bo znaleźć tutaj karnisz i dywan graniczy z cudem.
A po dzisiejszym ktg wszystko w porządku.Mały ruszał się jak nigdy od samego rana
Mam nadzieję że reszta wizyt udana.
Poczytam trochę....