[vioris]

Wróciłam ze szkoły z corką ale
Tak mnie wkurzyła, że ciągle się utwierdzam w przekonaniu, że małe dzieci mały problem, duże dzieci duży problem
Ona ma 7 lat. Od 3 rż uczę ją ubierać i wiązać buty. No nie potrafi i koniec. Robi aferę w szkole, płacze, jakieś nauczycielki komentują że jak to może być, że ona w tym wieku nie umie wiązać i że mam jej w domu tłumaczyć i ją uczyć a nie w szkole No nie, przecież ja tylko przychodzę do szkoły i ją uczę a w domu to olewam sprawę. W końcu musiałam jej założyć te buty, bo by ich nigdy nie ubrała, bo włożyć nogi nie mogła i tylko wielka afera. To jeszcze zdążyła mnie uderzyć bo coś powiedziałam, nie po jej myśli i karę jej musialam dać. No szlak mnie trafia. Jak to jest? Ja dziecka nigdy nie biję, bo nie popieram bicia a ona mnie uderzy. Skąd jej się to wzięło?
Potem przed szkoła jeszcze komentuje, że ja to jej codziennie karę daję! Codziennie!! A ja jak jej karę dam raz na tydzień, dwa to jest duzo Jakby ktoś to słyszał to pomyśli: co za matka! Przykro mi Jestem z tych które dużo tłumaczą i naprawdę mam masę cierpliwości, ale nie pozwalam na bicie i inne złe rzeczy.
Bycie matką jest coraz trudniejsze im dziecko starsze. Nie wiem jak to będzie jak hormony zaczną działać w wieku nastu lat. Ehh