Hej kochane

Pamietacie nas jeszcze

***
My juz na swiecie, i to juz od 4 tygodni
Termin mialam na 12 pazdziernika ale jednak wrzesnioweczka
Zosia zaskoczyla nas 21 wrzesnia, 3 tyg.wczesniej.
O 6 30 odeszly mi wody, to jeszcze zrobilam sniadanie TZtowi, pomalowalam paznokcie, zebralam graty i pojechalismy.TZ musial pojechac do pracy,ale sie za chwile musial zwolnic bo dzidzius pedzil ile sil w nogach na swiat
Tak wiec musialam udac sie sama na izbe. Pan doktor mnie zbadal i zapytal "czy ma pani szew na szyjce" Ja odrzeklam,ze nie to stwierdzil "aha to wlosy "

O 10 30 wlozyli mi wenflon i sie zaczelo, poniewaz wody odeszly bardzo rano dostalam oksytocyne,zeby zwiekszyc skurcze. Myslalam,ze tam umre

Zaczelam doslownie "mowic jezykami"

Malutka ciezko sie rodzila, miala zawinieta pepowinke wokol szyi a potem utknela jej raczka ale przecieli mnie masakrycznie i wyszla

Najcudowniejsza chwila w moim zyciu, jak ta mala kluche polozyli mi na piersiach, zycie zyskalo sens
Mala mimo,ze 3 tyg.przed czasem sie urodzila to wazyla 3 440 kg i mierzyla 57 cm dlugosci !!! Ma burze czarnych wlosow i jest moim sensem istnienia
