[poziomkka]

Hej dziewczyny, nie wiem, czy mogę do Was dołączyć, aczkolwiek ten wątek jest chyba najbardziej odpowiedni dla mnie..
mam na imię Ewelina, mam 26 lat i dzisiaj zrobiłam sobie test ciążowy...moja historia "problemów" zaczęła się od # ponad rok temu. Przestaliśmy z tż uporczywie starać się o dziecko, gdyż po # miałam baardzo długie i nieregularne cykle. Lekarz przepisał mi luteinę na wyrównanie cyklu ponad pół roku temu na 3 cykle, ale wtedy też nic z tego...po wykonaniu testów hormonalnych okazało się, że mam niewielki (ale jednak) zespół PCOs. Ponownie przepisał mi luteinę i już jestem 4 dzień po odstawieniu i nie mam okresu...(dodam, że zawsze po odstawieniu luteiny dostawałam okres jak w zegarku w 3 dniu, czyli 28 dc). Poleciałam po test i nie patrząc na to, że mocz nie jest poranny a popołudniowy wykonałam go i zobaczyłam ( a może mi się tylko wydaje, że zobaczyłam) 2 kreski, ale jedna to niczym cień cienia kreski. Dopiero po 10 min, kiedy nie powinno się już sprawdzać wyniku zobaczyłam tą kreseczkę dokładniej. Pamiętam, że przy ostatniej ciąży miałam podobną sytuację ze słabą kreseczką, a wtedy okazało się, że przyrost hcg jest nieprawidłowy...bardzo się boję i jednocześnie mam pytanie - czy któraś z Was też miała w 29dc bladą kreseczkę, a jednak wszystko było dobrze?
Przesyłam również zdjęcie testu. Widzicie tak jak ja ten cień cienia?