No właśnie-woda. Jakiś czas temu z miasta przeniosłam się na wieś i tutejsza woda niespecjalnie mi służy. Od kiedy tu mieszkam ta kaszka na czole się utrzymuje. Miałam podobną jako nastolatka i maść od dermatologa pomogła, teraz ona nie działa, mimo że lekarka powiedziała,że powinno ładnie zejść
Co do kremu- od dłuższego czasu używam Iwostinu z mocznikiem i jest odrobinę lepiej.
Toniku dobrego jeszcze nie znalazłam, przetestowałam wiele i jeszcze nic mnie nie zachwyciło, może za wiele od niego wymagam :p
Biodermy spróbuje, a peelingi enzymatyczne chyba nie są dla mnie. Próbowałam i efekty słabe, po mechanicznych mam buzię lepiej oczyszczoną, gładszą i jakby wyrównaną w kolorycie, enzymatyczne nie robią mi nic. Przejrzałam wątek o powstawaniu zmian trądzikowych, tam dziewczyny polecały peelingi tak więc będę testować.
Mam zamiar spróbować jeszcze żelu i toniku z fitomedu, bo widzę, że mają dobre opinie
Tak szczerze mówiąc, to ta "kaszka" nie jest jakaś straszna. To kilka malutkich krostek, nie ropne. Na nagiej skórze są prawie niewidoczne, gorzej pod makijażem, uwydatniają się :/ Bardziej męczą mnie wągry. Chciałabym móc nie korzystać z podkładu czy bb w ogole, bo kaszka ma się lepiej bez nich, ale za to te szpecące wągry. Czym je usunąć? Ja robię sobie parówkę i potem je lekko wyciskam. To pewnie nie jest dobre wyjście?
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.