Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - wolontariat w hospicjum
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-10-27, 18:37   #3
201705250955
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
Dot.: wolontariat w hospicjum

Cytat:
Napisane przez lorcia7356 Pokaż wiadomość
Cześć Wam!
Słuchajcie,chciałabym poznać waszą opinię na temat wolontariatu w hospicjum. Sama jestem wolontariuszką i uważam to za coś wspaniałego.Nurtuje mnie jednak pytanie,dlaczego tak mało młodzieży angażuje się w tego typu wolontariat? Czy naprawdę jest tak mało wrażliwych i chcących nieść pomoc innym ludzi?
Myślę, że problem nie leży we wrażliwości i chęci niesienia pomocy innym. Przecież jako społeczeństwo potrafimy się spiąć - jak śledzisz akcje charytatywne osób chorych to zapewne wiesz, że Polacy mają wielkie serca i chętnie wspierają takie akcje.
Wolontariat nie jest łatwym doświadczeniem, które powinno wynikać tylko z wrażliwości i chęci niesienia pomocy innym. Powiedziałabym wręcz, że wrażliwość może być przeszkodą, wiele osób bowiem jest tak wrażliwych, że zaczęłaby przynosić te problemy, historie do domu i zaczęła nimi żyć. Wolontariat jest pięknym zjawiskiem, jeśli przynosi korzyści obu stronom - chore osoby mają wsparcie, a wolontariusze, mimo słabych chwil i wzruszeń, mają poczucie spełnienia i tego, że pomagają.
Kolejny problem polega na tym, że nie potrafimy słuchać. Ja sama dopiero niedawno doczytałam o tym na papierze, choć instynktownie chyba zawsze byłam całkiem dobrym słuchaczem.
Inny problem - samo pojmowanie wrażliwości, empatii. Jestem pewna, że w tym świecie pierwsze skojarzenia to płakanie na pseudo-ckliwym dramacie, żal nad psami w schronisku, głównie na Facebooku, w ramach udostępnienia kolejnego plakatu "pomóż biednym pieskom"! Owszem, to nie jest złe, ale to nie są swoiste oznaki wrażliwości i empatii. Zresztą bałabym się sama próbować definiować te słowa, myślę jednak, że śmiało potrafię rozpoznać to wśród innych.
Kolejna sprawa, wolontariat bezpośrednio z chorymi osobami. Pamiętam, jak byłam miesiąc temu na filmie Chce się żyć! na festiwalu filmowym. Stałam obok doświadczonej życiowo, wyglądającej minimum na moją matkę, babki, z którą rozmawiałyśmy o filmach, przeżyciach z nimi związanymi. I właśnie obie przyznałyśmy, że miałyśmy obawy w związku z oglądaniem filmu Pieprzycy - który opowiada w dużym skrócie o życiu chłopaka z porażeniem mózgowym. Obie stwierdziłyśmy jednak, że film był piękny, a nasze 'przerażenie' tematyką zupełnie bezzasadne. I tak, obie bałyśmy się konfrontacji z emocjami, mimo że na ekranie, chłopaka tak bardzo chorego. Kontakty z osobami chorymi są bardzo trudne, nie każdy ma na tyle umiejętności i wrażliwości, by dać sobie radę. Piszę to jako osoba, która miała i ma kontakt z osobami chorymi na raka - te kontakty są trudne, bo ludzie są różni i różnie podchodzą do swojej choroby i innych ludzi.
Podsumowując myślę, że trzeba mieć w sobie wiele pokory, by zostać wolontariuszem, pomagać i mieć z tego korzyści. To nie jest łatwe, trzeba być wyjątkowym, by dać sobie radę.
201705250955 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując