Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wrześniowo - październikowe mamusie 2013, cz. I
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-10-28, 17:05   #731
rusałka_1
Zakorzenienie
 
Avatar rusałka_1
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 420
Dot.: Wrześniowo - październikowe mamusie 2013, cz. I

Byłam jeszcze chwilkę, bo tworzyłam opis porodu
teraz zmykam bo mały za chwilę wstaje i trzeba coś zjeść i przygotować się do kąpieli.

Narodziny Jasia 22.10.2013 r.
Wszystko zaczęło się w nocy 21.10.2013 r. Pierwsze skurcze były nieregularne od ok. 2.00 w nocy, od 4.00 zaczęłam je mierzyć i były raz co 4, raz co 5 minut. Wzięłam dwie ciepłe kąpiele i poczekałam do 6.00 nic się nie zmieniało, więc zapakowaliśmy się z Mężem do auta i pojechaliśmy do szpitala.
Tam podłączono mnie po ktg i wykonano badanie – miałam rozwarcie na 1 palec, ale przyjęto mnie na oddział. Na nasze szczęście, jedyna sala do porodów rodzinnych była wolna.
Tam od razu dostałam zalecenie skakania i kręcenia się na piłce oraz chodzenia, póki mam siły. I tak to trwało, co 1-2h było ktg i badanie ginekologiczne, w międzyczasie głównie kręciłam się na piłce. Początkowo skurcze były jeszcze znośne. Najbardziej bolesne były na leżąco – czyli podczas ktg. Niestety rozwarcie postępowało, ale bardzo wolno, tak po ok. 1 cm co badanie do godz. 16.00. Wtedy osiągnęło 6cm. O 18.00 dowiedziałam się ze zatrzymało się w miejscu – nadal 6cm. Wtedy trochę zwątpiłam i opadłam z sił. Dostałam kroplówkę na wzmocnienie, bo byłam już mocno odwodniona. Po badaniu o 18.00 nie wstałam już z łóżka porodowego, skurcze były zbyt silne żebym miała ochotę się ruszyć. Niestety skurcze rozjeżdżają się: są mocne (rzędu 130-140 %), ale co 6-7 minut.
O 19.00 następuje zmiana położnych, ta pierwsza była bardzo miła i wspierająca, druga jeszcze lepsza, potrafiła mnie „przycisnąć” kiedy trzeba, krzyknąć i zmobilizować do działania. Naprawdę pomogła mi przy partych, dzięki niej urodziłam. O 19.00 rozwarcie jest na 8 cm, mam ochotę wstać z łóżka i powiedzieć że rezygnuję nie rodzę. Podają mi kroplówkę z oksytocyną na wzmocnienie skurczy, żeby przyspieszyć akcję. Położna robi mi masaż na skurczu (mam wrażenie że umieram i dosłownie wyję z bólu), rozwarcie powiększa się do 9 cm. Mały coraz bardziej pcha się na świat, ale nie mogę jeszcze przeć. Położna się śmieje, że na skurczach zamiast oddychać ja śpiewam. Gdy nadchodzi całkowite rozwarcie, opadam z sił. Wtedy nacinają mi krocze, a ja zaczynam przeć. Po kilku nieudanych i w końcu udanych próbach mój mały skarb przychodzi na świat. W pierwszej chwili nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, po chwili zaczyna cicho płakać, kładą mi go na piersi a ja czuję że na swym brzuchu trzymam największy skarb na całym świecie. Okazuje się że mały był podwójnie owinięty pępowiną, ale na szczęście luźno. Dumny tata przecina pępowinę i ciągle powtarza że jest ze mnie bardzo dumny, że jestem bardzo dzielna. Całuje mnie i małego, a ja czuję że rozlewa się we mnie fala szczęścia. Mój synek waży 3970g, mierzy 57cm długości. Jego główka ma obwód 35cm, a barki 37 cm, dostaje 10 pkt! I jest po prostu idealny!
__________________
Jesteśmy razem...
Ślub

Jaś, 22.10.2013 r.

rusałka_1 jest offline Zgłoś do moderatora