|
Jak wejść na tzw. "rynek damsko-męski"?
Od pewnego czasu borykam się z problemem natury psychologicznej. Postanowiłam zatem opisać ów problem na forum, tak by zapoznała się z nim duża liczba osób i ewentualnie mogła udzielić mi porad.
Zacznę od krótkiego streszczenia mojego dotychczasowego życia. Od czasów bycia bardzo małą dziewczynką interesowałam się otaczającym nas światem. W szkole podstawowej stało się jasne, że moją pasją są nauki ścisłe i przyrodnicze.
Zawsze byłam najlepszą uczennicą. Otrzymywałam bardzo wysokie oceny, zdobywałam także nagrody w konkursach organizowanych na szczeblu miejskim, wojewódzkim, ogólnopolskim, a nawet kilkakrotnie międzynarodowym. Już w tym momencie mój czas był praktycznie wypełniony. Życie towarzyskie zostało ograniczone do minimum, tak by wygospodarować czas na realizację pasji.
Po maturze (notabene w zakresie większości przedmiotów niezdawanej z powodu uzyskania odpowiednio wysokich wyników na olimpiadach przedmiotowych) postanowiłam, że moim celem jest praca naukowa. Całe życie podporządkowałam (już na tym etapie) celowi, jakim było uzyskanie zatrudnienia na uczelni lub w instytucie naukowo-badawczym.
Studia minęły mi na zdobywaniu możliwie jak najwyższych ocen, uczestnictwie w projektach badawczych, wyjazdach na konferencje w kraju i zagranicą oraz pisaniu prac: licencjackiej oraz magisterskiej. Ukończyłam je summa cum laude, a następnie podjęłam dzienne studia III stopnia (doktoranckie). Życie poza uczelnią praktycznie nie istniało. Robiłam wszystko, by moje wyniki były maksymalne.
Rok temu obroniłam doktorat, również summa cum laude. Spełniłam swoje największe marzenie - krótko po obronie wygrałam konkurs na stanowisko adiunkta naukowo-dydaktycznego w jednej z wiodących uczelni centralnej Polski. Zarabiam, delikatnie mówiąc, bardzo niewiele, jednak śmiało mogę powiedzieć, że praca jest zajęciem moich marzeń. Włożony wysiłek się opłacił.
Mam 29 lat.
Jednak jest jedna kwestia, która nieco ogranicza moje szczęście. Nie utrzymywałam nigdy żadnych romantycznych relacji z mężczyznami. W głowie miałam nie związki, lecz konferencje, granty, publikacje, konkursy, badania, dydaktykę, działalność popularyzatorską i wszystkie sprawy wiążące się z życiową ścieżką badacza. Nie byłam nigdy na tzw. "randce", żaden mężczyzna mnie nie podrywał, ja również nikogo nie uwodziłam.
Samotność zaczyna mi nieco doskwierać. Nie mam jednak pomysłu, od czego zacząć, jak odpowiedzieć na postawione w tytule wątku pytanie. Jak spowodować, by mężczyźni zaczęli się mną interesować, co zrobić, by zacząć się z nimi spotykać?Mam wrażenie, że brak jakiegokolwiek doświadczenia w moim wieku sprawia, że jestem niejako "przeźroczysta", a mężczyźni interesują się mną wyłącznie na płaszczyźnie udziału we wspólnych projektach w sferze zawodowej.
|