Praca czy partner?
Pytanie czysto teoretyczne:
Co byście zrobiły w sytuacji, kiedy do wyboru byłaby praca albo związek.
Już mówię na czym to polega:
Macie partnera, pracującego z mieście X, przy czym wy w tym mieście nie możecie znaleźć pracy. Pojawia się oferta pracy w mieście Y, oddalonym od miasta X o jakieś setki kilometrów (200-300km, powiedzmy). Przy czym partner ma dobrą posadę i dobitnie oświadcza, że nie zamierza zmieniać miejsca zamieszkania. I co robicie?
a) Zostajecie z partnerem, siedząc na bezrobociu, w mieście X, dorabiając grosze z ulotek/korepetycji
b) Jedziecie do miasta Y, z większymi perspektywami na rozwój, wiedząc, że oboje zostaniecie w owych miastach i Wasz związek nie przetrwa próby (nie wyobrażacie sobie małżeństwa "z doskoku, co weekend")
Jestem z lubelszczyzny, i mam podobny dylemat. Jeszcze nie dostałam żadnej oferty, ale mam kuzynkę w większym mieście, z perspektywami, i mogłabym u niej mieszkać, do czasu, aż bym coś znalazła. Ogarnęłam rynek - o ile mogę tak się wyrazić - i jest więcej ofert zw. z moimi studiami/zawodem. Problem z tym, że wiem, że mój partner nie wyjedzie - rozmawialiśmy o tym kilkanaście razy - kończyło się kłótnią, on jest charakterny i nie wyjedzie dalej, w dodatku ma dobrą posadę, a ja? Ja chcę się odciąć od "biednego wschodu". Boję się, że związek nie przetrwa...
Chętnie poczytam podobne historie osób - co zrobiłyście w takiej sytuacji?
|