|
Dot.: Ja biedna, on bogaty. Moje kompleksy.
A ja nie rozumiem nie dawania za siebie płacić przy dużej różnicy finansowej. Nie rozumiem, dlaczego nie można TŻ powiedzieć, że nie ma się na weekend ale nie rozumiem, dlaczego od razu z założenia ma się odmawiać, gdy on ma ten weekend fundować?
Mój TŻ przez kilka miesięcy sporo awansował, kupił samochód i szczerze mówiąc wydatki jakimi się dzielimy to pewnie jakieś 80/20 % i wcale nie jest mi z tego powodu źle, bo ja wkładam w związek to co mam - również finansowo - w zakresie dużym, a że mam mniej, to wychodzi tego mniej. On zaś chce, żebyśmy razem robili fajne rzeczy, podróżowali, chodzili do kina i knajp, więc za to również płaci, bo ja nie byłabym w stanie na takim poziomie tyle.
Nie rozumiem, co to ma wspólnego z honorem? Przecież nie sprzedaję siebie ani mojej relacji w zamian za to, co TŻ robi, nie wymagam tego od niego, gdyby sytuacja była odwrotna, to ja bym więcej płaciła, ale uważam, że to naturalne, że strona zarabiająca więcej zapewnia wyższy standard, bo chcę fajnych rzeczy dla siebie i swojej drugiej połówki. Nie wyobrażam sobie, że mówię "nie" i "nie" TŻ, że nie pójdziemy do kina, do restauracji i na lody, bo ja mam honor i nie dam za siebie zapłacić.
Nie wiem jak jest u Was, ale jak ja jestem przy kasie, to czasami płacę za moje przyjaciółki i odwrotnie i wcale nie ma to jakiegoś uzależniającego aspektu.
__________________
27.08.2016
|