|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43981824]Wiem, ze sa kobiety, ktore na to cierpia, ale ja to chcialam pokazac rowniez od drugiej strony - niezaleznej z ksiazka. A dlaczego? A no dlatego, ze zycie i moje obserwacje pokazalo mi, ze czesto to nie jest wina kobiet i ich zaburzen, a nieodpowiednich partnerow z ktorymi sie wiaza. Widzialam wiele przypadkow kiedy kobiety w jednym zwiazku byly histeryczkami, ktore "kochaly za bardzo", a w kolejnym zwiazku (z inna osoba) byly wyluzowane, zrelaksowane i nie mialy poczucia, ze "kochaja za bardzo". Sama rowniez jestem tego przykladem.
Mysle, ze pokazanie drugiego medalu tej sprawie - tak jak ja to zrobilam, jest konieczne. Zadnej z nich nie zaszkodzi rozgladnac sie dookola i zobaczyc czy to aby ja sama siebie, czy to aby ta druga osoba doprowadza mnie do szalenstwa.
Widzisz, przesiadujac na Wizazu od 2007, przeczytalam juz setke watkow pisanych przez te, ktore "kochaja za bardzo" i chca sie zmienic. Tyle, ze jak sie czlowiek zaglebil w sprawe, to sie okazywalo, ze w zwiazkach, w ktorych byly, bylo klamstwo, zdrady, rozstania i powroty, krytykowanie, itd.
I, zeby nie bylo: nie przecze, ze takich zaburzen nie ma, bo sa. Wiem, ze sa rowniez i takie kobiety, ale jednak zastraszajaco czesto powodem tego sa nieodpowiedni, destrukcyjni partnerzy.[/QUOTE]
Rozumiem co masz na myśli. Zwróciłam na to uwagę, bo wg mnie takie coś jak napisałaś może u jakiejś kobiety (teoretycznie) wyzwolić ciąg myślowy - to nie ja mam problem, nic nie muszę robić, muszę tylko poszukać innego partnera, tamten nie okazywał mi tyle miłości, ile chciałam.
I poniekąd się z tym zgadzam, bo przecież istnieją ludzie, którzy wyzwalają w nas najgorsze/najbardziej destrukcyjne cechy, zachowania. I takich trzeba unikać.
Ale jeśli kobieta weszła w toksyczny związek z konkretnego powodu, jakim jest to "kochanie za bardzo", to pierwszym co powinna zrobić po zerwaniu jest przepracowanie tego problemu. Bo nawet jeśli pozna kogoś "odpowiedniego" to te problemy w niej nie przestaną istnieć, może będą się mniej ujawniać lub ujawnią się dopiero po jakimś czasie relacji.
Moim zdaniem to trochę jak np sytuacja z uzależnieniem. Jeśli ktoś jest alkoholikiem i poradzi sobie z tym w ten sposób, że wyrzuci wszystkie flaszki, które były w domu, wszystkie pieniądze odda żonie w depozyt, zerwie kontakty z kumplami od chlania i przeprowadzi do innego miasta to jest jak kobieta kochająca za bardzo, która wyszła z toksycznej relacji i weszła w kolejną, która teraz ma być "normalna".
A co do osób które stwierdzą, że one nie nic w sobie nie zmieniały, a po toksycznej relacji mają udany związek. Być może nowy partner nie ma cech lub zachowań tzw "wyzwalaczy" i dlatego nasz problem się nie ujawnia?
edit:
Jeszcze jedno. Nigdy nie jest tak, że z kobieta jest wszystko ok (nie ma zaburzeń), a za tragiczny stan związku winić można wybranie destrukcyjnego partnera. Dlatego, że kobieta bez zaburzeń nie będzie tkwiła w związku z kimś takim. Żeby na coś takiego się porwać, trzeba kochać...za bardzo.
Edytowane przez alexandraa13
Czas edycji: 2013-12-02 o 16:43
|