Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 685
|
Dot.: Styczniowo - lutowe mamy 2013 (XII)
Cytat:
Napisane przez Ifwka
Najgorsze że dzisiaj to samo: mama dzwoniła że chyba gorączkę ma, miała jej zmierzyć
To dobrze, i fajnie z ta pościelą zrboiłaś, na pewno będzie jej łatwiej
Jeszcze nie wiem, zobaczymy co kino zaproponuje na seans sylwestrowy
Napisze Wam co mi się wczoraj przytrafiło (pomijam fakt że Oliwka wczoraj była jak inne dziecko- jęczała cały cały dzień, nie ważne czy na rękach, czy w wózku…, dopiero po 22 dałam jej nurofen i posmarowałam dziąsła i wtedy dopiero zasnęła bo tak to nawet przez sen jęczała.) Po kąpaniu położyłam ją do łóżeczka i zawsze daje jej kropelki i wit D, mam tą wykręcaną. Odkręciłam ten czubeczek i chciałam jej do buzi wycisnąć i mi się z rąk wyślizgnęła i wpadła jej do buzi. Od razu zaczęła kaszleć, ja ją buch na ręce i grzebie jej w buzi w nadziei że jeszcze nie połknęła. Udało mi się wyciągnąć…ufff Jakby połknęła to nic by się pewnie wielkiego nei stało tylko bałam się że przykleji jej się w przełyku albo cos no i wtedy byłby problem.
A znowu rano….dzwoni budzik, a ja pierwsza myśl że ona przecież nie jadła. Nasłuchuję czy oddycha, ale Tż głośno oddychał i nic nie słyszałam. Wstaję szybko do łóżeczka a ona tak leży bez najmniejszego ruchu, dotykam buzie a ona zimna, nachylam się i słyszę jak tak ciuchuteńko oddycha…..No mówię Wam, zestresowałam się jak nie wiem. Jakaś zeschizowana w ogóle jestem….
Tak więc pomijając stres nocka super, zero pobudek 
Wstała o 6:30 i wcale jakoś szalenie głodna nie była.
Tylko że teraz znowu jojczy i chyba gorączka 
|
wspólczuję, mogę sobie tylko wyobrazić taki stres, chociaż te kropelki... ehhh miałam tak kiedyś, wystaszyłam się strasznie, od tamtej pory kupuję wit.D w kropelkach z dozownikiem 
Cytat:
Napisane przez gojka24
Neti w pierwszym momencie byłam pewna, że to test z II.... 
słyszałam kiedyś, że kobieta w ciąży ma błyszczące się oczy i takie jakby za mgłą i po tym poznają.... Ale jakoś mi się nie chce wierzyć w to.... Choć znam kilka przypadków, że ktoś stwierdził, że ta czy tamta w ciąży, że widać po oczach i za jakiś czas rzeczywiście ciąża...
Biedna, ja podchodziłam 3 razy... poddałam się, bo był to początek ciąży i nie chciałam się już stresować... A, że teraz przepisy się pozmieniały to po prostu się boję.... Choć szkoda kasy, bo sporo na to poszło... Trzymam kciuki, aby Tobie się udało...
Jestem jeszcze, ale jak długo  . Właśnie poszedł pogadać, może czegoś się dowie.... Jakaś taka rozbita dziś jestem... Dziwnie się czuję, ajk pomyślę, że zostanę sama z dzieckiem nie wiadomo na jak długo.... Wiem, że to nie koniec świata kilka z Was od początku jest sama, bo tż gdzieś daleko pracuje.. Pomimo to źle mi z tą myślą...
|
przytulam mocno 
Cytat:
Napisane przez nafiyqa
U nas identyko czesto jest
Nie wiem... U moich rodzicow i t.bylo to samo...
Dokladnie tak
Wow, brawo za nowa umiejetnosc!! 
|
patrz, Kubusió mamy podobnych i tż też 
Cytat:
Napisane przez Debrah
Amelcia też jeszcze trochę biegnie za pchaczem, ale straszną jej to radość sprawia 
Próbuje obracać ale umie tylko do pewnego momentu, muszę jej pomóc, ona sobie idzie i się obraca, a ja pomagam ruszyć odpowiednio pchacz.
A co do kurtki: są mimo wszystko dość popularne, dużo ludzi na necie zamawia, ale olewam to 
---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:20 ----------
Zmarła dziewczynka, urodzona w marcu. ;( Miała wysoką gorączkę, środki przeciwgorączkowe nie pomogły więc mama dzwoniła po pogotowie - odmówili przyjazdu. Wezwała sąsiadkę na pomoc, kąpiel małej zrobiły, próbowały zbić gorączkę, bez skutku, dziewczynka odmawiała jedzenia, picia, leciała przez ręce, gorączka wysoka, masakra. Sąsiadka znów po pogotowie zadzwoniła, znowu odmówili, odsyłając do lekarza rodzinnego. Już nie pamiętam, ale chyba w tych godzinach po południu przyjmował, a była 9-10 rano więc nie można było z dzieckiem do przychodni iść. Wreszcie z mężem tej sąsiadki pojechali na własną rękę, znowu ich odesłali do lekarza rodzinnego (!!), ale ta mama jakoś wybłagała skierowanie do szpitala - nikt nie zbadał dziecka!! pojechali do szpitala, tak się okazało, że chyba posocznica, ratowali dziecko, ale zmarło.. Zakażenie przez tak długi czas chyba się rozniosło już za bardzo...
Pokazywali zdjęcia dziecka w bujaczku, pustą matę, młodą mamę, tatę..no po prostu....;(
Czy to nie jest wystarczająco alarmujące, że dziecko ma wysoką gorączkę, której nic nie jest w stanie zbić - odmawia NAWET PICIA przez kilka godzin, odwadnia się coraz bardziej.. to nie jest podstawa do wezwania karetki?
A już jak pojechali to w ogóle nie rozumiem - ja bym zrobiła awanturę w tym okienku, wpadła do gabinetu lekarza, żeby ktoś mi małą wreszcie zbadał, bożesz ;(
|
o Boże...
|