2013-12-04, 17:59
|
#106
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 5 080
|
Dot.: Wspólna wigilia z rodziną Tż - jak jest u Was?
Cytat:
Napisane przez Mojwa
Nie rozumiem w jaki sposob obecnosc zlota na palcu moze wplywac na postrzeganie drugiej osoby. Jezeli tworzymy zwiazek (zakladam ze powazny, nie mowie o randkowaniu), dzielimy ze soba zycie, mieszkamy razem to powinnismy byc najwazniejsi dla siebie nawzajem. Byloby mi cholernie przykro gdyby moj TZ stwierdzil, ze nie jestem dla niego najwazniejsza bo nie wzielismy slubu.
Odcinam sie tu od kwestii swiat, zeby zaraz nie bylo  chodzi mi o samo uzaleznianie najwazniejszej osoby od statusu prawnego.
btw czym sie rozni konkubent od chlopaka (coz za dziwne okreslenie  )?
|
Nie chodzi mi tutaj o kwestie pierościonka vel "złota" bo nie zmienia to dla mnie nic, nagle nie zaczne przecież Tż kochać mocniej czy raptem planować przyszłość. Dla mnie nie ma to znaczenia zupełnie z pierścionkiem czy bez, kocham tak samo i jego brak nie zmienia moich uczuć w stosunku do Niego i do Jego rodziców. Jesteśmy ze sobą długo już i właściwie cały ten czas mieszkamy razem, ja jestem u Niego w domu na Wigilii tylko już po uroczystej wieczerzy i nie chodzi tu o to,że ja nie jestem u siebie w domu na wigilii. U mnie wigilia jest później, chodzi o to , ze moim zdaniem na wspólną wigilię jest czas wtedy gdy jest się po ślubie lub planuje ten ślub. To nie jest żaden szantaż w stronę Tż, czy uszczypliwość, ponaglanie itp,. ( uprzedzam komentarze), Jeśli kiedyś mielibyśmy dzieci to oczywiste, że wigilia byłaby wspólna, ale póki ich nie mamy , małżeństwem nie jesteśmy , nie wiem czemu, ale nie czuję nawet chęci ucestniczenia w takiej właśnie wieczerzy z rodzicami Tż, których absolutnie uwielbiam. Nie potrafię odpowiedzieć z czego to wynika, ale ja uczciwie się przyznając nie czuję potrzeby na dzień dzisiejszy uczestniczyć w tym rodzinnym dniu razem z Nimi.
konkubent od chłopaka różni się nazwą chyba w znaczeniu,że ja mojego Tż z racji wieku 26 ( moim zdaniem bardzo młodego) powinnam nazywać konkubentem .
---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:52 ----------
Cytat:
Napisane przez Mojwa
Próbuję zrozumieć jak można planować przyszłość (ślub itp) z kimś kto dla nas nie jest najważniejszy. Nie rozumiem tego.
Inna kwestia, że każdy ma swoje tradycje świąteczne, nie chodzi o to, żeby zmuszać się do uczestnictwa w Wigilii partnera.
|
Najważniejszy nie oznacza braku własnego zdania . Ludzie są różni, mój Tż jest dla mnie ważny. Najważniejsza jest dla mnie moja rodzina i rodzeństwo, Ja a dopiero potem Tż . Ja uważam, ze to co robię , robię w zgodzie ze sobą i tym co myślę i nie będę robiła niczego bo wypada/oczekuje się tego ode mnie/ bo tak. Jeśli nie czuję, że chcę to reygnuję z danej rzeczy.
Mój swiat nie sprowadza się do oczekiwań Tż i jego rodziny zwględem mnie . Oni najchętniej to by chcieli żebym całe święta u Nich spędziała Są czasem aż męcząco rodzinni ale w takim raczej pozytywnym znaczeniu.
Absolutnie nie odczuwaj tego jako atak - tylko wyjaśniam swój tok myślenia.
|
|
|