2013-12-15, 18:35
|
#899
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: NRW
Wiadomości: 12 118
|
Dot.: Umysł i ciało będzie radosne kiedy 8 kg mniej będzie na wiosnę :)
[1=d1b06f3951e378bb3fdc337 11a759ec9373c9f74_6556ad7 364f3f;44169346]Nic o tym nie słyszałam, ale tak na chłopski rozum to chyba dni oszukiwania? Oszukujemy, że nie zjadły,śmy nic złego...? Przybliż temat 
Za mną właśnie ćwiczenia: 750 - skakanka, 13 minut cardio z Mel B, ćwiczenia na ramiona XHit, 110 brzuszków (dostałam od szwagra taką kołyskę do brzuszków - wiedział, że się odchudzam, więc prezent mega!) i 165 przysiadów.
A w Tv na 4 fun leci właśnie Tsunami - uwielbiam!!! 
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.[/QUOTE]
Też mam taką kołyskę Ale ostatecznie wolę ćwiczenia na różne partie mięśni brzucha 
Cytat:
Napisane przez Karolinek1987
a więc cheat day to dzień(czasem raz na tydzień lub dwa, ale wydaje mi się , że raz w miesiącu to góra) w którym je się ile wlezie nie patrząc na kalorie najlepiej dużo węglowodanów, żeby uzupełnić zapasy,a potem znowu wraca się do diety...czytałam teraz kilka artykułów, że to pomaga przyspieszyć metabolizm, który jest ospały ze względu na ciągłą dietę, a po drugie jest to dobre dla psychiki  to tak mniej więcej.. co myślicie?
TŹ kusi na pizze.. chyba dzis będzie mój cheat day 
|
  :bac ik:
czuj się zmotywowana na kolejne dni diety 
Ja kiedyś zawsze jak się odchudzałam robiłam sobie 1 dzień w tygodniu bez diety. Co prawda nie obżerałam się wtedy, ale jadłam trochę więcej Wtedy wpadła właśnie jakaś pizza, kebab albo coś takiego co za mną chodziło od dłuższego czasu . Chociaż czytam, że te cheat day to dni, kiedy ludzie pochałaniają nawet 6000 kalorii. Gdybym ja teraz tyle zjadła mogłabym tego nie strawić za dobrze, bo już się przyzwyczaiłam do wartościowego jedzenia, no i przede wszystkim skurczył mi się żołądek.
Jak tak pomyślę, to te zbliżające się święta mogą być dla nas takim cheat day Chociaż pewnie ja i tak przyjdę się Wam tutaj wyspowiadać, może już bez liczenia kalorii
Ja dziś prawie cały dzień byłam na uczelni i jestem zmęczona tym samym siedzeniem na tyłku przez 8 godzin... Na szczęście przygotowałam sobie żarełko i dietę zachowała, poza małym grzechem 
Na razie u mnie:
ś: 1,5 kromki graham, pasta jajeczna na jogurcie z ceb. dymką
2ś: 150 g ananasa świeżego, dwie mandarynki, 5 kostek czekolady ( to było rozwleczone na 4 godziny )
ob: 40 g. ryżu brązowego z jog. naturalnym i bananem
podw: kurczak z makaronem i szpinakiem.
Na razie mam nie całe 1000 kcal i w tym trochę za mało białka (ok 50). Zawsze staram się, żeby było o najmniej 60 białka i mniej niż 160 węgli i 40 tłuszczów.
__________________
Minimalizm. Rozsądek. Konsekwencja.
64,9 ... 64,0 ...58,0
Edytowane przez BuryKotZPiwnicy
Czas edycji: 2013-12-15 o 18:42
|
|
|