Po pierwsze chciałam się przywitać.Jestem tutaj po praz pierwszy.Zauważyłam że to forum jest niezmiernie aktywne więc postanowiłam napisać, być może tutaj ktoś mi choć trochę pomoże

Chciałam opisać Wam pewną sytuację,może nie przedstawi mnie na początku w dobrym świetle,ale bardzo potrzebuję opini osób postronnych,takich które potafią ocenić sytuację obiektywnie.Liczę na Wasze opinie,krytyki i co tam jeszcze

Od pewnego czasu mieszkam razem z moim partnerem.Parę tygodni temu zdarzyło się coś dziwnego.Mój pan siedział przy komuterze i ogladał swoje pliki ze zdjęciami,część z nich jest ukryta, bo pewnie nie chce abym je widziała.Używamy w domu jego komutera.Siedzialam obok na łóżku i coś tam w paznokciach grzebałam.Odezwał się cos do mnie zerknęlam i wpadł mi oczy plik podpisany duzymi literami NIE RUSZAC.Wiec jak to babska ciekawosc pytam sie z zartbliwym tonie co tam masz?zdjecia na golasa?pokaz?

No nic mi oczywiscie nie pokazal i powiedzial ze tam nie ma nic o co moglabym byc zla lub zazdrosna...Moje naleganie nie pomoglo a on zaczal sie irytowac...Ale coz nie dawalo mi to spokoju.Nastepnego dnia zaczal pisac mi smsy ze mam sie tym nie przejmowac nic tam nie ma...To mu pisze sam mi pokazesz czy sama mam zobaczyc...A on ze mam robic co uwazam...I wiecie co zajrzalam tam....
I myslalam ze peknie mi serce. Zobaczylam tam jednoznaczne zdjecia..Najgorsze jest to ze to byly zdjecia dziewczyn o ktorych zapewnial mnie ze nigdy nic go nie laczylo, ze sa tylko dobrymi znajomymi z dawnych lat...A tu sie okazuje ze laczylo go i to duzo i do dzisiaj sa w stalym kontakcie...Pytam sie dlaczego klamal?A on ze to nie bylo klamstwo,bo on sobie z tymi dziewczynami obiecal o tym zapomniec i nie uwazal ze musi mi powiedziec..ze to dla mojego dobra, bo bym je inaczej traktowala itd...Ja mu sie przyznalam ze zajrzalam w te fotki, to powiedzial ze starsznie sie zawiodl i nasz zwiazek wisial na wlosku.Mowie ze kontroluje go, nie ufam mu, naruszylam jego prywatnosc pelna inwigilacja...A ja zrobilam to tylko raz. Nigdy nie czytalam mu telefonu,czy poczty..Ale jak pytam wprost co Cie laczyo z ta czy ta to on mi prosto w oczy powiedzial nieprawde,zaprzeczal i nie nazywa tego klamstwem bo komus obiecal...Napisalismy setki smsow, rozmawialismy..ale ciagle mam odczucie ze on czuje sie calkowicie nie winny a mnie nazywa szpiegiem i wypomina mi ciagle co ja zrobilam...Napisalm mu ze jezeli bym nigdy nie pytala to jasne ze nie musialby mowic.Ale jak pytam a on mowi nie prawde?Mowie mu ze ja tez wszytskiego mu nie opowiadam ale jakby zapytal to by dostal szczera odpowiedz...No i tak zrobil...Zapytal...Ja sie otworzylam...I znow dostalam kopa bo odwrocil sytuacje i powiedzial ze zrobilam tak jak on ze oklamalam...I ze dosc ze kalmie to jeszcze go szpieguje...A ja nie klamalam, nie pytal, nie mowilam, bo nie bylo czym sie chwalic...
Od temtego czsu juz nie jest tak jak bylo.On mowie ze to ja wszytsko zepsulam, zagladajac w te zdjecia, naruszajac jego prywatnosc...Ja go za to przeprosilam bo sama bym sie wkurzyla jakby ktos mi zagladal...ale..no wlasnie chyba bardziej bylo by mi wstyd ze ktos mnie zlapal na klamstwie...Juz sama nie wiem co o tym wszystkim myslec...
Napiszcie co myslicie o takiej niby glupiej ale jakze niszczacej sytuacji...
