Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mój nowy chłopak bardzo szybko się zaangażował
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-12-19, 23:36   #1
maruda69
Raczkowanie
 
Avatar maruda69
 
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 96

Mój nowy chłopak bardzo szybko się zaangażował


Witam Was Wizażanki!

Moja historia wygląda mniej więcej tak: mam 20 lat, w lipcu rozstałam się z chłopakiem po dwóch latach związku. Bardzo go kochałam i strasznie przeżyłam to zerwanie- schudłam siedem kilo, przez miesiąc nie wychodziłam z domu, płakałam non stop... Ogółem tragedia.

W tym wszystkim bardzo pomógł mi kolega z liceum (z którym tak się składa, studiujemy w jednym mieście i od rozpoczęcia studiów trzymamy się razem, bo wiadomo, że zwłaszcza na początku się tęskni i dobrze czasem spotkać znajomą twarz). Zawsze się lubiliśmy, bo mamy podobne charaktery, a po moim rozstaniu robił wszystko, by mnie pocieszyć- od powrotu do Wrocławia na nowy rok akademicki, (a także jeszcze podczas wakacji w naszym rodzinnym mieście) zapraszał mnie na wszystkie imprezy, poznawał ze swoimi znajomymi, wyciągał na miasto, dzwonił, ogółem- starał się, bym nie czuła się ani przez chwilę samotna.

No i tak to jakoś wyszło, bardzo naturalnie, że od jakiegoś czasu jesteśmy razem. I przyznam się- nigdy z nikim nie byłam tak szczęśliwa. Od kiedy go mam, całe moje życie się poukładało, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki- studia, przyjaźnie, stosunki z rodzicami, no wszystko.
Jest idealnie pod każdym względem, czuje się jak księżniczka, Ł jest bardzo dojrzały jak na swój wiek, zawsze mogę na nim polegać, a przy tym nigdy się nie nudzimy. Ł. robi wszystko, żebym była szczęśliwa (i nawet nie kryje się z tym, że to jego priorytet), wspiera mnie we wszystkim i angażuje w coraz więcej aspektów swojego życia. W dodatku w ogóle się nie sprzeczamy, bo oboje mamy bardzo ugodowe i pogodne charaktery i ciężko nas zdenerwować, także zawsze naturalnie wychodzą nam jakieś kompromisy. Nawet jego przyjaciele mnie zaakceptowali i traktują jak część rodziny (nie przesadzam, Ł i kilku jego kumpli są przyjaciółmi od czasu, gdy ich matki poznały się w szkole rodzenia! A teraz studiują na tym samym kierunku i naprawdę są jak bracia), nawet dziś usłyszałam od jednego z nich, że jesteśmy najlepiej dobraną parą na świecie i że on od razu wiedział, że jesteśmy dla siebie stworzeni (słyszę coś takiego średnio 2 razy w tygodniu, za każdym razem od innej osoby, więc zadziwiająca zgodność).
Cóż, ogółem sielanka.

Tylko, cóż... Jest jedno "ale". Ł. zaangażował się, moim zdaniem, aż za bardzo. Wczoraj powiedział mi, że jestem miłością jego życia i to ze mną chciałby kiedyś założyć rodzinę.

No to przyznam, że dało mi to trochę do myślenia. Oczywiście miło usłyszeć jest coś takiego...
Tak, kocham go.
Kandydatem na męża i ojca jest wręcz idealnym, jeśli już miałabym wybiegać tak bardzo w przyszłość. Nawet wyniesione z domu wzorce ma perfekcyjne, chciałabym po 30 latach małżeństwa zachowywać się jak zakochane po uszy uczniaki, jak jego rodzice.

Problem w tym, że to, co czuje do Ł, jest zupełnie różne od tego, co czułam do mojego byłego.
O Ł. nie jestem zazdrosna prawie w ogóle- gdy byłam z N, zdarzało mi się chorować z zazdrości. Nie usycham, gdy nie widzimy się dłużej niż dwa dni, choć oczywiście tęsknie- kiedyś nie przesypiałam całych nocy z tęsknoty. Zdarza mi się czasem odmówić spotkania, gdy jestem zmęczona lub mam inne obowiązki- dla tamtego poleciałabym na koniec świata, wystarczyłoby skinienie. Itd, itd...
Ogółem, to wszystko jest inne.
Czuje się bezpieczna, kochana i szczęśliwa, ale nie ma tego żaru i boję się, że Ł mógł być dla mnie tylko takim "pocieszycielem", a teraz, kiedy wyleczyłam się z byłego, moje uczucia do niego zaczną gasnąć
Bardzo nie chciałabym go skrzywdzić, bo to najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałam i najwspanialszy człowiek, jakiego miałam zaszczyt poznać.
Dlatego, choć z jednej strony kusi mnie, by dać nam czas i zobaczyć, co z tego wyniknie, z drugiej bardzo się boję, że kiedy pozwolę mu zaangażować się jeszcze bardziej- złamię mu serce.
Poradźcie, co robić..?
maruda69 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując