2013-12-24, 12:16
|
#1
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 44
|
Dla żadnego faceta nie jestem wystarczająco idealna...
Witajcie, postanowiłam założyć ten wątek bo już straciłam wszelką nadzieję. Jestem już trochę po dwudziestce, nigdy nie byłam w związku. Mniejsza o to, bo już nie chce mi się wysłuchiwać, że kogoś na pewno znajdę, muszę być cierpliwa itd. itd. Po kilku latach obserwacji, straconych nerwów i starań doszłam do wniosku, że faceci po prostu mnie nie lubią, obrzydzam ich. Nie wynika to raczej z mojego charakteru. Mam dużo znajomych, ambitne studia, udzielam się w różnych organizacji, często też wychodzę do klubów, restauracji, korzystam z życia. Spotykam wielu facetów, jednak żaden nie traktuje mnie jako potencjalnej partnerki. Wiele razy usłyszałam, że jestem naprawdę suuuper ale nie jestem atrakcyjna, nie mam w sobie "tego czegoś". Dla jednego mam za brzydką twarz, dla drugiego jestem za płaska. Może nie jestem ładna, ale dbam o siebie. A operacji plastycznej dla kogoś, nie będę robić.
Zawsze zazdrościłam moim koleżankom, którym faceci padali do stóp. One nie wkładały żadnego wysiłku w zdobycie faceta, w przeciwieństwie do mnie. To je faceci zdobywali. One tylko wybierały spośród tłumu chętnych. Wiele razy miałam sytuacje, kiedy poznawałam fajnego chłopaka i pod pozorem zainteresowania moją osobą, próbował wyrwać moją ładną przyjaciółkę. Nawet z kilkoma chodziłam na randki przez jakiś czas, i kiedy już naprawdę się zaangażowałam to dowiedziałam się, że chodziło mu o numer do "Kasi".
Następna sytuacja miała miejsce kiedy umówiłam się z facetem, którego poznałam na urodzinach mojego kolegi. Ledwo wytrzymał na tej randce, a po wszystkim napisał na facebooku, że nic z tego nie będzie bo w dziennym i trzeźwym świetle już nie wyglądam tak olśniewająco.
Mam w miarę silną psychikę ale to wszystko mnie przerosło, dałam sobie na jakiś czas spokój ze wszystkim, jednak kilka miesięcy temu postanowiłam znowu dać komuś szansę. Było naprawdę fajnie.. oczywiście przez kilka pierwszych spotkań jak zwykle. Teraz przyjechałam na święta do domu, i już mój nowy kolega przestał się odzywać. Napisałam mu wczoraj czy wyjdzie po mnie na dworzec, bo przyjeżdżam od razu po świętach i będę z walizkami, w środku nocy. On napisał: Poradzisz sobie . Okazało się też, że olał mnie w sylwestra bo jedzie ze znajomymi na narty, ale jak coś to bilety na imprezę na którą mieliśmy iść są przecież aktualne i mogę sobie kogoś wziąć.
Na dzień dzisiejszy NIENAWIDZE facetów. Nie znam drugiej takiej osoby, która w przeciągu kilku lat doświadczyłaby tylu nieprzyjemności i upokorzeń z ich strony. Fajnie jest być ładną, chyba.
|
|
|