Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Problem z ojcem dyktatorem
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-12-27, 19:23   #1
Black River
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 13

Problem z ojcem dyktatorem


Cześć dziewczyny, potrzebuję pomocy. Otóż, mam problem z ojcem. Właściwie mamy. Żyję w rodzinie czteroosobowej, mam niepełnosprawną, 27-letnią siostrę, mamę oraz tatę. Chodzę do liceum i w przyszłym miesiącu ukończę 18 lat.

Zacznę od tego, że jako mała dziewczynka miałam świetny kontakt z ojcem - uczył mnie świata, mieliśmy tysiące wspólnych tematów do rozmów, można by powiedzieć, że tworzyliśmy naprawdę zgrany duet. Jednak od jakiegoś czasu jest inaczej, ciężko określić od kiedy dokładnie. 5 lat temu zmarła jego matka (przez cały czas sprawiał wrażenie, że jej nie lubi, brzydził się nią, jednak myślę, że to wywarło na nim ogromny wpływ - negatywny, rzecz jasna), 2 lata później (miałam 14 lat) poznałam chłopaka, który przyjeżdżał do mnie przez kolejne 3 lata - niestety nie przypadł do gustu mojemu ojcu, przez cały ten czas rozmawiali może z 2 razy.

W 2011 (wakacje) mama miała dość ciężki wypadek, wpadła rowerem pod samochód, miała połamane obojczyki i wsadzili ją w gips, do tego nie dostała żadnego odszkodowania, a jeszcze musiała płacić za "szkodę", jaką poniósł kierowca. Cały jej dochód to renta siostry wynosząca około 500 zł oraz tzw. pielęgnacyjne. Przez półtora miesiąca po wypadku sama musiałam się zajmować całym domem - sprzątać, gotować, zmywać, prać, prasować, robić zakupy, pomagać ojcu przy żniwach (nie powiedział nawet "dziękuję") a do tego zajmować się połamaną matką i leżącą siostrą - obie musiałam sama kąpać, dopilnować żeby wzięły leki, dać jeść, pić, a do tego jeszcze zmieniać siostrze pieluchomajtki. A co ojciec? Nic, bo się brzydzi. Nie wiem, jak można się brzydzić żoną i córką. Mama musi pokrywać koszty wszystkich zakupów (wyżywienie, ubrania oraz leki - w aptece czasem zostawia ponad 400 zł miesięcznie), ojciec jej nic nie daje - tyle ile pożyczy, tyle musi co do złotówki oddać. Ja dostaję tylko 30 zł tygodniowo na korepetycje z chemii i dojazdy do szkoły - co miesiąc jest zmiana - raz pieniądze daje matka a raz ojciec. Ma pieniądze z rolnictwa, którym się zajmuje, ale co z nimi robi, nikt nie ma pojęcia, po prostu sknerzy.

To jeszcze dałoby się znieść, gdyby nas nie traktował tak, jak nas traktuje. Gdy mama wchodzi do kuchni, on wtedy wychodzi, nie rozmawiają prawie wcale (tylko tyle co muszą), nie pamiętam kiedy ostatnio wspólnie coś zjedliśmy jak normalna rodzina, hmm, nie później niż w 2011r.
Odkąd weszłam w okres dojrzewania, ojciec zaczął mnie kontrolować, kilka razy zabrał mi telefon, aby przejrzeć smsy, co było dla mnie prawdziwym upokorzeniem. Będąc w liceum nie mogę wychodzić z domu, nie mam żadnych kolegów w przeciwieństwie do moich koleżanek, do mnie też nikt przychodzić nie ma prawa. Chłopaka zostawiłam w lutym, myślałam że to pomoże "znormalizować" stosunki w naszej rodzinie, jednak się myliłam.
Wiosną kogoś poznałam, zapytałam ojca czy pozwoli mi z nim jechać do kina - krzyknął że nie ma mowy, wpadł w furię, wyszedł z pokoju, trzasnął drzwiami, poszedł spać i przez następny tydzień się do mnie nie odzywał. Więc powiedziałam koledze że niestety ale nie mogę i daliśmy sobie ze wszystkim spokój.
Mam wrażenie, że ojciec nie potrafi znieść widoku matki, rzuca pod jej adresem naprawdę obraźliwe obelgi, nie raz przez niego płakała. Wiecznie mu we wszystkim przeszkadza, itd.
Od paru miesięcy kontaktuję się z "byłym", bardzo dobrze nam się rozmawiało, spotykaliśmy się po kryjomu i niedawno postanowiliśmy do siebie wrócić, jednak żadne z moich rodziców nie ma o tym pojęcia. Przyjaciel chłopaka zaprosił nas obojga na sylwestra, dziś postanowiłam zapytać ojca, czy mogę na tego sylwestra iść, bo kolega mnie zaprosił. Reakcja? "Nie ma mowy, w tamtym roku była umowa że teraz zostajesz w domu, bo wtedy byłaś poza domem (poza domem czyli z rodzicami chłopaka w domu jego cioci), a poza tym to nie jest w żadnym lokalu tylko w domu" więc zapytałam co za różnica że w domu a nie w lokalu, a on "nooo ja już wiem co ty tam kombinujesz, chcesz znowu z tamtym kręcić!" ("tamten" to mój chłopak, dla jasności) i na tym zakończyła się rozmowa, bo wyszedł.
Pewnego razu po lekcjach chciałam pójść z koleżankami na pizzę, więc zadzwoniłam do domu, że wrócę późniejszym autobusem. Ojciec zaczął się wydzierać, że natychmiast mam wracać, że co ja sobie wyobrażam itd.
Nie wychodzę zupełnie nigdzie, ojciec kłóci się o każdą złotówkę, mamie w niczym nie pomaga, przy siostrze nie robi zupełnie nic, nawet jej szklanki z wodą nie poda BO SIĘ BRZYDZI, do tego jest dla nas opryskliwy, przejął nad nami całkowitą władzę, a my czujemy się jak niewolnice.

Gdy próbuję zrobić coś po swojemu, wbrew jego woli, wtedy obrywa się mamie - musi znosić jego awantury, wrzaski, że jak ona mnie wychowała itd, wtedy się obraża, potrafi się nie odzywać ani słowem przez kilka tygodni, unika nas, trzaska drzwiami, nie je... I to się ciągnie od kilku lat. Nawet kolacji wigilijnej nie spożywamy razem - zawsze bierze jedzenie na talerz i idzie do siebie.
Już naprawdę nie wiem co mam robić, pomóżcie, doradźcie coś, wesprzyjcie, proszę o cokolwiek

P.S. Rozmowa odpada bo zwyczajnie się nie da - następuje unikanie rozmowy, trzaskanie drzwiami i obraza majestatu. W trójkę tym bardziej się nie da.
Black River jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując