Bardzo trudna sytuacja rodzinna mojej dziewczyny - prośba o porady.
Witam, nie wiem czy to odpowiedni dział, nie wiem czy to odpowiednie forum, ale wiem że jak szukałem kiedyś odpowiedzi na pytania które mnie nurtowały w internecie, to często wujek google mnie przekierowywał właśnie tutaj - wiec muszą tu padać często trafne odpowiedzi na trapiące ludzi pytania. Bardzo proszę o poradę osoby, które znają się na takiej tematyce jak problematyka rodzinna. Postaram się zwięźle opisać moją (naszą) sytuację i uprzejmie proszę o rzeczowe porady, co można zrobić będąc w mojej sytuacji.
Jestem z dziewczyną już prawie 8 lat, zaczęliśmy jeszcze jako nastolatkowie, obecnie mamy po 25 lat i mieszkamy oddzielnie z rodzicami. Chcielibyśmy zamieszkać razem (o ślubie nawet nie myślimy, bo brać ślub gdy się nie ma gdzie mieszkać?) i tutaj pojawiają się kłopoty. Mamy skończone studia, oboje pracujemy - ja zarabiam 1800 zł netto, moja dziewczyna 900 zł netto (3/4 etatu). Nie mamy odłożonych żadnych pieniędzy. Koszt skromnego małego mieszkania - minimum 150 000 zł. Wyliczyliśmy, że nie damy rady opłacać wysokiej raty za mieszkanie a do tego jeszcze czynsz i wyżyć za takie pieniądze. Nie mówiąc już o tym, że ja nie posiadam umowy na czas nieokreślony.
Rodzice mojej dziewczyny nie widzą problemu i mówią "jakoś to będzie" pozostawiając córkę na pastwę losu - zero materialnego wsparcia. Moi rodzice chętni by byli nam pomóc i dołożyć coś od siebie do wkładu własnego do mieszkania, ale chcieliby aby to było wsparcie obustronne, a rozmowy z rodzicami mojej dziewczyny są ogólnikowe i oni nie zajmują żadnego stanowiska w tej sprawie. Moja dziewczyna posiada 3 starsze siostry, jednak moim zdaniem tylko ona jest traktowana po macoszemu przez swoich rodziców - jedna ze starszych sióstr wraz z mężem i ich dzieckiem dostali przepisany cały dom w którym mieszkają też "teściowe" i moja dziewczyna, z kolei druga ze starszych sióstr otrzymała mieszkanie po zmarłej ciotce, które już zdążyła sprzedać i pieniądze zainwestowała w firmę. Ostatnio siostrzenica mojej dziewczyny, która jest jeszcze dzieckiem, nie rozumiejąc powagi tej sytuacji wypaliła do niej z tekstem "wiesz co, moi rodzice będą robić remont tego domu i ja sobie już wybrałam ten Twój pokój". Moja dziewczyna zawsze miała pod górkę w tej rodzinie. Z obserwacji oraz z tego co się dowiedziałem wynika, że wśród córek są tzw. pupile.
Boli mnie to, ponieważ kocham swoją dziewczynę i wiem że ona przez to cierpi, wie że tylko na mnie może liczyć (choć też niezbyt wiele jej mogę dać, co też mnie dodatkowo boli), a co gdyby mnie np. zabrakło, nie ma nawet dokąd pójść. Nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić? postawić wszystko na jedną kartę i szukać lepiej płatnej pracy? (wtedy mogę zyskać, ale mogę też jeszcze więcej stracić jeśli nie dam rady i się całkiem pogrążyć)... nie bardzo wiem jaka jest szansa aby coś ugrać z tymi teściami - ja ze swojej strony, jak również członkowie mojej rodziny - w pale nam (mi) się nie mieści, jak można tak niesprawiedliwie traktować własne dzieci, że jednemu daje się wszystko a drugiemu figę z makiem. Rozumiem gdyby to była kwestia zachowania - syn pijak, awanturnik - to rozumiem wydziedziczyć takiego osobnika, ale żeby najmłodszą niewinną niczemu córkę (gdzie nie ma się już pozostałych dzieci na utrzymaniu) pozostawiać na pastwę losu - nie mogę tego pojąć.
|