Dziewczyny czy ja jestem normalna?
Czy można ciągle analizować wszystko i co najgorsze dochodzić do wniosków,że to moja wina że się rozstaliśmy? To mnie wykańcza od środka...Zaczynam czuć,że jestem beznadziejna i że chciałabym aby zobaczył,że ja cierpię.A nawet chciałabym go przeprosić,porozmawiać..
Ciągle mi się przypomina wszystko co on robił świetnie,zapominając o tym jak traktował pod koniec związku.Nie mogę uwierzyć w to wszystko.
Nie mogę wykreślić tych wszystkich pięknych chwil,że wszystko zostało zbudowane powoli a tu nagle wszystko się rozpadło.
Nie potrafię skupić się na sobie tylko ciągle żyje przeszłością i myślę o nim..
Słucham kawałków,które mnie dobijają i tak mocno wierzę w te słowa że ból w sercu jest straszny.Słucham też jakiś motywacji,ale to działa przez chwilę. Chciałabym robić to co kiedyś,ale tak mi to rozstanie popaprało w głowie że nie potrafię się otrząsnąć.
Mam marzenia,ale czuję że są teraz tak daleko i nawet myśląc o nich one mnie nie cieszą. Jestem wrakiem człowieka z wyrzutami sumienia... jestem od niego uzależniona ? czy to jeszcze moje uczucie tak mną targa?
Nie życzę mu źle,ale gdybym go zobaczyła z inną dziewczyną to chyba rozleciałabym się na milion kawałków
