2014-01-07, 20:52
|
#68
|
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 2 377
|
Dot.: on ma problem, ja czy "oboje siebie warci"?
Cytat:
Napisane przez nynka109
wlasnie chodzi o to ze wszystko bylo fajnie. Jak przed ciaza bylam szczupla i ogrnialam studia i pracowalam to mowil ze jest dumny....a teraz ma wiecej pracy ciagle chodzi sfrstrowany i jak na cos zwroce uwage ze mnie nie wspiera itp to albo wybucha awantura albo mowi ze porozmawiamy o tym kiedy indziej bo jest zmeczony..
|
No i ja mu się trochę nie dziwię. Fakt, że z Twojego opisu wynika, że facet zachowuje się jak mocno niedojrzały bambus, ale wierzę w to, że prawda jak zwykle leży po środku.
Jak nie było dziecka, to miałaś czas na studia, na bycie szczupłą i na pracę. Był dumny. Teraz jest dziecko... Ty "nie masz czasu" na zrobienie tego wszystkiego. Pracę rozumiem - ciężko iść do pracy przy 2-miesięcznym dziecku. Studia? Trzeba było myśleć przed pomysłem założenia rodziny... nie dziwię się, że brakuje Ci czasu na naukę, ale w takim razie powinnaś parę rzeczy zweryfikować. Natomiast, jeśli siedzisz w domu kilkanaście godzin, a on w tym czasie pracuje, to tak naprawdę powinnaś spojrzeć na sprawę obiektywnie (i jaśnie panu też to wytłumaczyć), że OBOJE jesteście w pracy. On - pracuje zarobkowo, jest zmęczony, nie ma się co dziwić. Ty będąc w domu powinnaś zadbać o dziecko, ale także o to, o co on nie ma prawa dbać będąc 12 godzin poza domem. Czyli ugotować ten cholerny obiad. Nie byle g*wno, tylko faktycznie porządnie (skoro on robi zakupy, to nawet z domu nie musisz wychodzić), posprzątać tak, żeby nie było "ogarnięte", tylko faktycznie zrobione, i uprać tak, żeby on już się nie musiał martwić o to, że w drodze do pracy musi sobie kupić czyste skarpety. Jak on ma Cię wspierać w studiach, skoro Ty przez kilka godzin dziennie ugotujesz makaron, "ogarniesz" dom i masz pretensje, że Cię nie wspiera?
Nie twierdzę, że popieram model Matki Polki, ale uważam, że skoro decydując się na dziecko podjęłaś (czy raczej podjęliście) decyzję o zostaniu w domu, to pewne rzeczy siłą rzeczy będziesz robić sama. Powinnaś chyba zrobić porządny rachunek sumienia, pogadać sama ze sobą czy faktycznie nie możesz dać z siebie więcej... a potem porozmawiać z mężem o swoich oczekiwaniach, żalach i braku wsparcia z jego strony. Ustalić jakiś kompromis, bo póki co (odpowiadając na pytanie z tytułu wątku) oboje jesteście siebie warci.
|
|
|