Hej Dziewczyny
W weekend sobie spacerowaliśmy dwa dni, odwiedziliśmy szwagierkę i szwagra no i znajomych i te dwa dni mnie tak wykończyły, że dzisiaj w nocy miałam zerowe problemy ze snem i wstałam o 9
Łapią mnie nudności ale do połowy dnia mnie trzymają i jem na siłę jakiś mały posiłek żeby fasolka miała witaminki

Męczy mnie to, że przy tych nudnościach czuję taki ścisk w żebrach a dokładniej w mostku...jakbym powietrza nie mogła głęboko zaczerpnąć

A tak ogólnie dzisiaj zrobiłam sobie dzień lenia i przesiedziałam w domku w dresie

Za tydzień lekarz i teraz już nie dopuszczam do siebie obaw, że coś może być nie tak.
Mój TŻ powiedział mi, że będzie co będzie i nie mam się co martwić bo nie mam na to wpływu a smutek i nerwy nie pomogą tylko zaszkodzą. Także czekam na to bijące serduszko i myślę sobie, że może gdyby coś było nie tak to organizm dał by mi jakoś znać
A tak w ogóle...razem z TŻ odczuwamy paniczny strach przed "przytulaniem"

Też to macie? Naczytałam się głupot jak zwykle i niby można ale zaraz jest napisane, że "szczyt" prowadzi do skurczy no i spanikowałam

Jestem w szoku, że jestem już w sumie dorosłą babą a tu takie problemy

Ale jak ktoś dwa lata walczył o dzidziusia i nagle jest to pojawia się niestety panika przed wszytskim
