2014-01-15, 14:26
|
#2
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Sz-n
Wiadomości: 366
|
Dot.: Mój chłopak obraził się na mnie jak nigdy dotąd
Cytat:
Napisane przez aelficaa
otóż jesteśmy razem z moim chłopakiem prawie 3 lata, bardzo się kochamy, dogadujemy ale i sprzeczamy. On jest dość dominującą osobą z zasadami ja zaś uczucią i impulsywną.
W ten poniedziałek pod wieczór miałam iść od niego z domu gdzie ówcześnie nocowałam i spędziliśmy sympatycznie dzień oglądająć film i rozmawiając. Było dość późno, spieszyłam się do domu (mieszkam na 2 końcu miasta) gdyż chciałam rano wstać do pracy, nie chciałam zbytnito wracać do domu bo miło mi się spędzało z nim czas no i w zasadzie również od niego miałabym bliżej do pracy. On chciał jednak abym wróciła bo rano miał uczelnie i chciał się wyspać.
Tak więc jak doszło do tego że zaczęłam się ubierać on nadal siedział na stronie internetowej i nie zwracał w ogóle uwagi na to że już się ubieram i jestem gotowa do wyjścia. Gdy tak stałam on dopiero się zorientował i powiedział że już się ubiera, ja że ogólnie byłam tą całą sytuacją poddenerwowana wyszłam i powiedziałam że nie będe czekać, gdy zobaczyłam jak szłam do do autobusu że nie wyszedł za mną, nie zadzwonił nic, zadzwoniłam sama i go ochrzaniłam że nie dość że się grzebie to nadodatek nie moze wyjsc za mna i mnie odprowadzic jak czlowiek gdy jest bardzo pozno, powiedzialam rowniez pare slow za duzo. On wylaczyl telefon i cos w miedzy czasie powiedzial nie milego do mnie co mnie zupelnie rozeźliło.
Wróciłam się więc do niego i zaczęłam dzwonić dzwonkiem do jego domu (mieszka on z babcią rodzice byli w pracy) otworzył pretensjonalnie dzrzwi, a ja zaczęłam mówić podniesionym głosem że do czego to podobne aby wyłączał przede mną telefon i zachowywał się w ten sposob on powiedzial ze nie ebdzie mnie sluchac i zatrzasnal przede mna drzwi. Potem pukałam aby do mnie wyszedl ale tego nie zrobil, po 2 syg nawet wyl dzwonek. Potem z minuty na minute bylo coraz gorzej wyszedl chcial mnie odprowadzic poklocilismy sie jeszcze bardziej o to ze zamyka przede man dzrwi i wyl dzwonek po czym sie wrocil i w kolo wojtek to samo az w koncu za proba jego matki do ktorej zadzwonil aby zadzwonila do mnie wyszedl odprowdzil mnie w koncu na autobus i powiedzial ze to koniec znajomosci ze tylko mnie odprowadza na busa i nie chce mnie wiecej widziec.
Gdy wrocilam do domu probowalam sie z nim skontaktowac telefonicznie lecz bez skutku. Dopiero po jakims czasie wszedl na gadu gadu i mi napisal ze nikt nigdy go tak nie skrzywdzil jak ja i nie zrobil mu takiego wstydu aby musial dzwonic i angazowac w to cala sytuacja swoja matke co przechodzi wg niego ludzkie pojecie. Stwierdzil ze zrywa ze mna znajomosc i nie spotkamy sie w np w piatek aby na spokojnie porozmawiaj i wyjasnic sytuacje, powiedzial abym mu dala swiety spokoji wyl telefon.
Napisalam na nastepny dzien pare smsow co mysle na ten temat i ze mi przykro ze tak wyszlo i ze nie chcialam zle i ze go bardzo kocham na co mi odp po paru godzinach:
'Niestety teraz mam okres w ktorym musze cala uwage poswiecic na rzeczach ktorymi sie nie zajmwalem nalezycie przez ostatnie pol roku.(chodzi o sesje na uw) Nie stac mnie na to zeby tronic ani chwili dluzej na twoje problemy. Pochlaniasz za duzo mojej uwagi i wyczerpujesz wszelkie zasoby. Jak bede mogl to sie odezwe i zastanowie sie co dalej z tym robic. W piatek i tak pewnie nigdzie nie wychodze'
Ja ucieszona ze odp w koncu cokolwiek odpisalam entuzjaztycznie ze dam mu czas ze go kocham i ze bede czekac na niego z otwartymi ramionami. Na wieczor mu poslalam smsa ze zycze mu dobrej nocy i brak odp jakiejkolwiek odpowiedzi...Napisalam mu wiec dzis rano bo juz mnie wkurza jego zachowanie i zarozumialosc -
Ze z czystej kultury moglby odpisac mi na to dobranoc ale ze widze ze nie ma do mnie kompletnie szacunku, i ze jego ostatni sms ze nie ma czasu na trwonienie na moje problemy nie wiem jakie, tez byl niczego dobie i ze nie jestem dla niego wiec zadnym autorytetem i ze nie wiem z jakich powodek byl ze mna ale na pewno nie z milosci. Napisalam rowniez ze przyjacielem tez nie jest ktory nie umie sie pogodzic i wyjasnic czegokolwiek. I ze nie zniose wiecej upokorzania i dominacji nad moja osoba i ze pewnie na tego smsa tez mi nie odp aby pokazac mi jak bardzo mu jestem obojetna tak samo jak i mi nie odp ze go kocham.
Oczywiscie od rana zero odzewu, nie mam sily juz do tego czlowieka. Zawzielam sie i nie bede sie do niego odzywac aczkolwiek nie wiem czy wytrzymam. Co mam robic ? Jak wy to dalej widzicie ? Czemu on tak mnie traktuje ? Przepraszalam nawet za to za co nie powinnam bo wg mnie zle ze zamknal przede man te drzwi i wyl telefon i nei chcial normalnei rozmawiac...
|
Cyrk na kółkach mu zafundowałaś a teraz się dziwisz, że nie chce z Tobą rozmawiać. Piszesz smsy że dasz mu czas, a za chwilę urządzasz awanturę bo nie odpisał? Gdzie tu logika?? Ja tu widzę, że to Ty jesteś osobą dominującą nie on . Jak dla mnie zachowałaś się jak jakaś totalna wariatka nie panująca nad sobą co się dziwić, że się chłopak wystraszył
|
|
|